10.00 6 dzień miesiąca Tkacza roku 226 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Serce Smoka

Księstwo Smoka

Miasto Smoczy Dwór.

Ma’pugolon Wilk usiadł na swoim krześle w Sali Audiencyjnej. Na prawo od niego stała w czarnym pancerzy porucznik Kornelia Erynia. Przy każdym filarze stała jeszcze jedna wojowniczka. Sita Kobra weszła spokojnie nawet nie zdradzając oznak zaniepokojenia tym wszystkim. Stanąwszy na miejscu stwierdziła.

– Witaj dostojny Strażniku Tronu Królewskiego Ma’pugolonie Wilku Księciu Wolnego Księstwa Wilka.

Ma’pugolon Wilk odpowiedział.

– I ja pozdrawiam Waszą Wysokość Regol’liję Sitę Kobrę Przełożoną Sekretariatu Spraw Tajnych.

Sita ukłoniwszy się stwierdziła.

– Muszę z przykrością donieść, że Jego Wysokość Ma’kirolon Feniks może mieć problemy z przyjęciem do wiadomości własnej porażki.

Ma’pugolon odpowiedział.

– Mimo wszystko mamy pewną przewagę.

Sita odrzekła.

– Jeśli dostojny Strażnik Tronu Królewskiego pozwoli mogę zorganizować kontrolowany przeciek co mogłoby naszą przewagę pogłębić i przyśpieszyć zachodzące już procesy.

Ma’pugolon odrzekł.

– Nie. Pod żadnym pozorem nie wolno nam sięgać po takie metody.

Sita spojrzawszy w pełne zdecydowania oczy Ma’pugolona odrzekł.

– Chciałabym zauważyć, że wobec ogłoszenia walnych zgromadzeń czterech arcybractw biczowników coś trzeba zrobić.

Ma’pugolon odrzekł.

– Wasza Wysokość ma rację. Proszę sprawdzić wierność Towarzyszy Królewskich.

Sita Kobra przez dłuższą chwilę stała jakby rażona gromem. Wątpiła czy wpełznięcie do pomieszczenie dorosłego bazyliszka było by dla niej bardziej przerażające. Może wtargnięcie prawdziwego smoka poraziłoby ją równie mocno. Sita będąc jednak osobą odważną opanowała swoje emocje i rzekła.

– Twoje polecenie dostojny Strażniku Tronu Królewskiego zostanie wykonane najlepiej jak to tylko będzie możliwe.

Po tych słowach pokłoniwszy się wyszła. Po dłuższej chwili wyszedł również Ma’pugolon Wilk w otoczeniu podwładnych porucznik Kornelii Erynii. Mijani towarzysze królewscy patrzyli na ten orszak z pewnym zdziwieniem zmieszanych z niechęcią. Czarne pancerze wojowniczek lśniły nie tylko od osłon ale i od pracowitej polerki. Krok ich był pewny i rytmiczny. Towarzysze królewscy wiedzieli, że obecność innych formacji na terenie Pałacu Królewskiego oznacza, że zaufanie do nich spada. Rodziło to rzecz jasna u tych dumnych wojowników uczucie niechęci.

W końcu orszak wszedł do biura zajmowanego przez Strażnika Tronu Królewskiego. Porucznik Kornelia zaraz odesłała do służby na zewnątrz cztery wojowniczki dwie ustawiając tuż przy drzwiach. Ma’pugolon Wilk usiadłszy za biurkiem zaczął przeglądać i porządkować kolejną porcję dokumentów, których to administracja produkowała znaczną ilość każdego dnia. Co prawda tylko nieliczne dochodziły do Strażnika Tronu Królewskiego, ale ciągle jego zdaniem było ich zbyt wiele. Czytając jednocześnie próbował ułożyć sobie w głowie jakiś lepszy sposób organizacji urzędów i całej administracji. Porucznik Kornelia stała po jego lewej stronie aby być gotowa czy to odłożyć jakiś dokument na jego miejsce czy też w razie czego podać kolejny dokument. Ma’pugolon stwierdził w końcu.

– Trzeba będzie poprosić króla jak go wybiorą o założenie kilku nowych sekretariatów.

Porucznik Kornelia stwierdziła.

– Wydaję mi się, że dokumentów na tym biurku jest już wystarczająco dużo a nawet powiedziałabym, że efektywność pracy nie spadłaby jakby kilka urzędów skasować.

Ma’pugolon odrzekł.

– Masz rację Korni tych dokumentów jest za dużo. Widzisz większość z nich powstaje według terenów. Oddzielne raporty z każdego regolonatu powodują, że jak widzisz aby dowiedzieć się na przykład jak wygląda kwestia przychodów z podatków to muszę przejrzeć wszystkie raporty i w każdym oddzielnie odnajdywać informacje o przychodach z podatków i dopiero potem to wszystko sumować. Podobnie jest z każdą inną sprawą dotyczącą gospodarki czy też bezpieczeństwa. Na Wysłanników Królewskich w tej sprawie nie mogę liczyć bo jest ich zbyt mało aby mogli skutecznie wykonywać te obowiązki jakie mają. Zresztą sama spójrz jak skomplikowaną sprawą są podatki: pogłówne, podatek od ziemi, podatek od soli, podatek miejski, dziesięcina, podatek wojskowy, podatek od cegieł. cła, myta i jeszcze kilka innych.

Kornelia zdjąwszy hełm spojrzała na wskazaną przez Ma’pugolona stronę raportu. Czytała ją przez dłuższy czas nim rzekła.

– Powiem ci co myślę o tym wszystkim jako prosta wojowniczka i technomantka. Tu nie trzeba nowych urzędów. Tu po prostu trzeba myślenia kategorialnego. Przecież gdyby zebrać te wszystkie podatki w… pięć może sześć kategorii to dałoby się to o wiele lepiej czytać i ogarnąć. Co do tworzenia nowych sekretariatów to nie jestem przekonana, ale możliwe, że jest to jakiś rozwiązanie tego całego bałaganu jaki tu panuje.

Ma’pugolon spojrzawszy na nią rzekł.

– Widzisz Korni te nowe sekretariaty byłyby pewnego rodzaju punktami zbiorczymi które przerabiałyby raporty terytorialne na kategorialne. Sama widzisz jak łatwo teraz czyta się raporty Sekretariatu Spraw Tajnych. Wszystko jest ładnie opisane.

Kornelia spojrzawszy na stojące przy drzwiach wojowniczki stwierdziła.

– Wiesz, że przy moich „dziewczynkach” nie powinieneś być aż tak czuły wobec mnie.

Ma’pugolon odpowiedział.

– Wiem, wiem pani porucznik. Teraz tak się zastanawiam jak ja sobie bez ciebie wcześniej radziłem.

Kornelia odpowiedziała.

– Cóż jeśli mam być szczera to pierwszą twoją pomocnicą była obecna Kapitan Julia Wilczek.

Wojowniczki o nic nie proszone same wyszły. Ma’pugolon odrzekł.

– Wiesz sama jaka ona jest. Miła posłuszna, ale do rady zupełnie nie zdatna.

Kornelia stwierdziła spokojnie.

– Jak rozumiem ja jestem zdatna do rady… Poza tym mam nad nią jedną poważną przewagę. Sprawną macicę.

Ma’pugolon prychną z zdziwienia. Odwykł już trochę od tej charakterystycznej dla technomantów dosadności wyrażeń. Opanowawszy się stwierdził.

– Cóż Korni mierzysz naprawdę wysoko.

Kornelia usiadłszy na jednym z krzeseł stwierdziła.

– Jakby to powiedzieć Pugoli. Po prostu liczę się z każdą możliwością. Również z tym, że jestem rozważana jako twoja żona. Podstawowym obowiązkiem króla lub księcia jest zapewnienie przedłużenia trwania rodu. Do tego zaś potrzebna jest kobieta z sprawnym układem rozrodczym. Organizm księżnej lub królowej musi być zdolny do utrzymania ciąży przez cały okres jej trwania. To jest najważniejsze.

Ma’pugolon westchnąwszy stwierdził.

– Korni proszę cię nie wygłaszaj tego typu opinii publicznie. Może do tematu wrócimy w jakiś stosowniejszych okolicznościach… na przykład podczas dzisiejszej kolacji.

Kornelia odpowiedziała.

– Cóż. Myślę, że tak.

Ma’pugolon westchnąwszy wrócił do przeglądania raportów. Próbował się na tym skupić, ale obecność Kornelii, która zamiast wrócić na swoje miejsce jakby nigdy nic siedziała sobie na krześle naprzeciwko. Była co prawda ubrana zarówno w kombinezon jak i pancerz, ale i tak ciężko było się skupić. Jej oczy były niesamowite. Wielu uważało, że oczy są zwierciadłem duszy. Jeśli coś było prawdziwego w tym twierdzeniu to dusza Kornelii była inna od dusz wszystkich innych typów P. Tamte były przestraszone, mimowolnie szukające raczej ojca niż męża. Ona była zdecydowanie inna. Zdecydowana odważna, świadoma siebie. No i rzecz jasna była kobietą a nie dzieckiem w ciele kobiety. Patrząc na nią rozumiało się co kryje się za jej nazwiskiem. Nim doszło do konfliktu Starego Bractwa Technomantów z Odrodzonym Królestwem Patronii należała do oddziału nazywanego Eryniami. Ich głównym zadaniem było utrzymanie porządku w tym też eliminacja zbuntowanych Mistrzów. Ma’pugolon w końcu westchnąwszy po raz wtóry.

– Pani Porucznik proszę wrócić na swoje miejsce.

Kornelia powoli wstała i spokojnym krokiem stanęła na swoim miejscu. Ma’pugolon zanurzywszy się z powrotem w kolejnych raportach. Ciągle próbował rozgryźć ich wewnętrzną strukturę. Uporządkować je w jakiś prostszy sposób tak aby nie musieć spędzać tyle czasu na dochodzeniu do potrzebnych informacji. W końcu Kornelia stwierdziła.

– Dostojny Strażniku Tronu Królewskiego Ma’pugolonie Wilku Księciu Wolnego Księstwa Wilka chciałabym poprosić o pozwolenie opuszczenia posterunku w celu uruchomieniu właściwych procedur w związku z dzisiejszą kolacją.

Ma’pugolon otrząsnąwszy się stwierdził.

– To jest tak późno.

Kornelia odpowiedziała.

– Melduje, że jest siedemnasta godzina.

Ma’pugolon stwierdził.

– Cóż. Najwyraźniej trzeba już ruszyć się z biura.

Porucznik Kornelia stwierdziła.

– Dziękuję.

Po tych słowach wyszła. Na Ma’pugolona czekały dwie wojowniczki. Maszerowały równo stałym rytmem.