Tajemniczy pugolon szedł przez ulice skąpane we krwi.

Ubrany był w zbroję łuskową sięgającą od kolan aż po łokcie. Na głowie miał okrągły garczkowy hełm zwieńczony złotą figurą drapieżnego ptaka z podniesionymi ku górze skrzydłami. Jego nagolenice były przestylizowane w skrzydła tak iż razem z stylizowanymi butami zdawały się tworzyć wizerunek ptaka, którego dziób był na śródstopiu a szpony wyrzucone do przodu zakrywały palce. Rękawice posiadały długie przedłużenie wykonane z wąskich stalowych płyt, które tak kończyły się przy łokciu aby nie ograniczać ruchów. W dłoni zaś trzymał potężną dwuręczną buławę. Tam zaś gdzie powinno być widoczne ciało była czarna jak noc tkanina

Dar’runon przybył na czas aby zablokować mu wejście do szpitala. Między nimi stało jeszcze dwóch agentów. Pugolon szedł spokojnie nie zważając na nic. Ten z agentów którzy stał bliżej krzyknął.

– Stój! Jeśli się nie zatrzymasz będziemy zmuszeni otworzyć ogień!

On jednak szedł dalej swym spokojnym niemal paradnym krokiem. Otworzyli ogień z swym pistoletów. Strzelali dobrze i celnie, ale kule nie były w stanie przebić się przez pancerz napastnika. Dar’runon krzyknął.

– Wycofajcie się! Przejmuję go!

Agenci posłusznie ruszyli na bok, ale tylko ten bliżej Dar’runona zdołał to zrobić. Jego kolega został powalony uderzeniem owej buławy wymierzonym w lewy bok i zginął praktycznie na miejscu. Dar’runon zaraz wyciągnął z pochwy Dar Twórców, którego ostrze momentalnie rozbłysło światłem. Tajemniczy pugolon poniechał pościgu za drugim z agentów skupiwszy uwagę a Dar’runonie, który ostrożnie podszedł. Napastnik podjął próbę zajścia Dar’runona od lewego boku, ale Dar’runon nie przerywając zbliżania obrócił się ku napastnikowi.

Dar’runon chwyciwszy Dar Twórców oburącz zaczął sobie przypominać podstawy szermierki jakich uczył go jego wuj Run’runon i to czego nauczył się później trenując z przyszłą kapitan Wilczek.

Tajemniczy pugolon uderzył jako pierwszy wymierzając cios w lewy bok Dar’runona. Ten uniknął ciosu, ale jego przeciwnik momentalnie przeszedł do ciosu wymierzonego w czubek głowy kapitana Czerwonego. Ten cios też trafił w powietrze kończąc się na ziemi. Dar’runon któremu jednak brakowało pewnej zwinności upadł. Zrobił to w miarę dobrze, więc nie stracił przytomności, ale upuścił Dar Twórców. Tajemniczy Pugolon zauważywszy to momentalnie wyrwał oręż z ziemi i uderzył tak iż Dar’runon musiał trochę się odturlać od miecza aby uniknąć ciosu. Tym razem napastnik w porę wstrzymał oręż i nie wybił w asfalcie kolejnej dziury. Dość szybko zamachną się aby uderzyć Dar’runona w mostek. Ten korzystając z okazji przeturlał się z powrotem w kierunku swoje broni. Napastnik trochę się zastanawiając co się stało trochę siłując się z bronią, która najwyraźniej mocniej się zakleszczyła w gruncie zaprzestał obserwacji Dar’runona, który to korzystając z sytuacji chwycił ponownie Dar Twórców i stanął na nogi.

Tajemniczy pugolon wyrwawszy wreszcie oręż z objęć ziemi znowu postanowił uderzyć w lewy bok Dar’runona. Ten inaczej niż poprzednio schylił się tak iż wrogi oręż przeszedł górą. Tajemniczy pugolon i tym razem postanowił uderzyć z góry. Dar’runon jednak płynnie wycofał się bokiem tak iż siła uderzenia ponownie wbiła buławę w ziemię. Nim przeciwnik zdołał zorientować się co się stało Dar’runon przyśpieszony za sprawą swoistej reakcji swego ciała na adrenalinę do niezwykłych prędkości zdołał nie tylko wykonać zaplanowany unik, ale również stanąć stopą na głowicy buławy.

Napastnik przez dłuższą chwilę siłował się z swoim orężem kiedy Dar’runon powiedział.

– Niech Op’teon okaże ci swoją łaskę i przyjmie do swego Królestwa.

Po tych słowach wbił ostrze Daru Twórców między hełm a początek łuskowego pancerza.

W tej samej chwili rozległo się coś jakby ryk przemieszany z sykiem ulatniającego się powietrza z gwałtownie rozszczelnionego pojemnika. Dar’runon zaś poczuł jakby w jego prawe ramię na całej długości wbijał tysiące igieł. Ból ten wzrastał i rozchodził się. Najdziwniejsze w tym było to, że ponownie czuł jakby rozpalał się na nowo heksagram jaki kiedyś był umieszczony na jego lewej łopatce przez Krwawego Topora a który znikł po jego śmierci. Rozgorzał nawet bardziej niż wtedy. Na szczęście dla Dar’runona nadeszła utrata przytomności.