– To była straszliwa bitwa panie seneszalu.

Dar’runon przełknąwszy kawałek mięsa odpowiedział.

– Tak. Martwi mnie czy jesteśmy w stanie utrzymać pozycje w razie jeszcze jednego takiego uderzenia… Kim jest ta panna bo chyba nie byliśmy sobie przedstawieni?

P-05-31-01 zaraz spojrzała na Dar’runona. Nim cokolwiek powiedziała Aiko stwierdziła.

– To jest ta przechwycona przez mojego ucznia wroga wojowniczka. Na chwilę znamy tylko jej numer P-05-31-01.

P-05-31-01 skłoniwszy się rzekła.

– Miło mi poznać tak wielkiego bohatera. Zabił pan Krwawego Topora Zwiastuna Zagłady i wiele innych posług dla księstwa wykonał. Jak na pana tak patrzę to widzę naprawdę dobre geny.

Dar’runon nawet nie okazawszy zdziwienia rzekł.

– Twoje też nie powiem, aby były złe.

P-05-31-01 uśmiechnąwszy się stwierdziła.

– Dziękuję. To wynik bardzo starannego doboru. Pańskie geny zaś złączyły się w drodze zwykłego losowania. Ciężko mi uwierzyć, aby zwykłe mieszanie się genów mogło utworzyć tak znamienitą mieszankę.

Dar’runon powiedział.

– Jeszcze raz dziękuję. Usiądź już dziecko bo widzę, że zaraz przytomność postradasz.

P-05-31-01 usiadła. Widać było jednak, że nie czuje się zbyt dobrze przy Dar’runonie, który starał się mimo głodu nie rzucać się łapczywie na jedzenie. W końcu, kiedy posiłek się skończył P-05-31-01 stwierdziła.

– Pozwolicie, że wyniosę naczynia.

Michał Włócznia odrzekł.

– Oczywiście. Jakbyś była tak miła i jeszcze przynajmniej część pozmywała.

P-05-31-01 opowiedziała.

– Tak panie Włócznio.

Zaraz od stołu wstał Mieszko i rzekł.

– Pomogę jej.

Aiko nic nie odpowiedziała tylko delikatnie skinęła głową.

– P-05-31-01 wszystko w porządku.

Dawna wojowniczka technomantów odrzekła.

– Tak Mieszko.

Strzelec odrzekł.

– Słuchaj podczas studiów policyjnych nauczono mnie rozpoznawać kłamstwo.

P-05-31-01 okręciwszy już kran z wodą stwierdziła.

– Wiesz. Jak usłyszałam, że przyjdzie do nas wasz głównodowodzący to wydawało mi się, że powinien być weselszy. On zaś był tak ponury jakby przegrał bitwę a nie ją wygrał.

Mieszko westchnąwszy wziął się za zbieranie naczyń z suszarki i mówił te słowa.

– Widzisz P-05-31-01 dla nas samo zwycięstwo się nie liczy. Ważne są również straty. Dzisiejsza bitwa była ciężka. Po jego zachmurzonym obliczu wnioskuje, że straty były znaczne. Sam zresztą nazwał bitwę straszną i wątpił czy jeszcze jedną taką bitwę uda się wygrać. Dar’runon odkąd go znam miał taką skłonność do ponurego nastroju. Nie wiem, jakie mroczne sekrety kryją się w jego duszy, ale nie wątpię, że to poważna sprawa. Aiko kilka razy dawała mi do zrozumienia, że pytanie go to przeszłość nie jest najbezpieczniejszym pomysłem.

– Nie rozumiem.

– Dar’runon jest zwykle, co prawda spokojny i opanowany, ale ten, kto go uważniej obserwuje zauważy, że ten spokój nie jest tak naturalny jak na przykład u Aiko. To wynik dość dużego wysiłku woli. Zresztą pan Włócznia nazwał go jednym z „miejskich demonów” to już coś mówi o jego charakterze. Widziałem też jak on potrafi strzelać z służbowego pistoletu. Gdzieś na dnie jego duszy muszą znajdować się ogromne pokłady gniewu. Niezbyt podoba się mi myśl, że mógłbym być tym, kto je uwolni.

– Dlaczego tak przejmujecie się stratami?

Mieszko westchnąwszy odrzekł.

– Nazywamy to Popiołami Sokołów. Dla wytłumaczenia tego musimy cofnąć się do roku 252 Ery Wojowników, kiedy to siły Królestwa Czaszki i Księstwa Lwa zdobywają potężną twierdzę, jaką była w owym czasie Wieża Sokołów. To miasto według szacunków liczyło nawet ponad milion mieszkańców. W każdym bądź razie przejście od murów miejskich do bramy pałacu królewskiego zajmowało praktycznie cały dzień. Prawie wszyscy mieszkańcy poza nieliczną garsteczką zostali wybici. Ta zagłada w połączeniu z zagładą Królestwa Sokołów pchnęła rasę elfów praktycznie na granicę wymarcia. Od rasy będącej w pełni rozkwitu w ciągu zaledwie kilku straszliwych lat do rasy tańczącej na granicy biologicznej zagłady. Wielu uważa, że gdyby nie domieszki innych ras to elfów już by nie było. Mimo tego, że później odkryto jeszcze kilka dość dużych skupisk elfów to wszyscy oni wiedzą, że jest ich zdecydowanie za mało. Swego rodzaju rasowa samoświadomość spowodowała, że elfy zaczęły się bardzo oszczędzać wiedząc, że każdy elf i każda elfka są potrzebni rasie. Ponad to jak już pan seneszal wspominał przy takich stratach nie wiemy czy wytrzymamy drugie tak silne uderzenie.

P-05-31-01 stwierdziła.

– Bitwa była długa. Wiele LDB zostało zniszczonych, bardzo wiele. Same działa mogły ich zniszczyć nawet dziewięćdziesiąt parę. Wątpię, aby Wysoka Rada umiała sprawnie zorganizować równie wielkie siły. Długa bitwa. Duże straty. Oczywiście też nie wiem ile LDB ma do dyspozycji Wysoka Rada, ale ja w ciągu całej swojej dotychczasowej służby nie widziałam ich więcej niż sześć na raz. W mojej poprzedniej bazie stacjonowało ich chyba coś koło trzydziestu. Wiem, że baza była niewielka. W tej, do której mnie teraz przerzucono też chyba powinno być trzydzieści. Było więcej, ale dało się wyczuć, że było ich za dużo. Najgroźniejsze są erynie ich raczej jeszcze nie użyto.

Mieszko zapytał.

– Czemu tak uważasz?

P-05-31-01 odrzekła.

– Jest ich mało, ale są potężne. Jedna z moich sióstr opowiadała mi, że słyszała jak jeden z technomantów nazywał ich przywódczynię „Mistrzynią Kornelią”.

Mieszko chcą się upewnić zadał pytanie

– Jak rozumiem zwykle do was zwracają się używając numerów?

P-05-31-01 odrzekła.

– To jedyny znany mi przypadek, kiedy technomanta użył imienia względem jakiegokolwiek typu P.

Mieszko w końcu zdecydował się zadać pytanie.

– Jakie jest twoje imię?

P-05-31-01 stwierdziła nie przerywając zmywania.

– Moje imię? Cóż. Czy to ważne? Numer ci nie wystarczy?

Mieszko odrzekł.

– Zdecydowanie nie. Numer to może mieć ten talerz czy tamten mikser. Ty jesteś chyba czymś więcej.

P-05-31-01 stwierdziła.

– Nie jestem. Jestem nawet mniej. Jestem jak rozbity talerz czy zepsuty mikser. Próbuje odnaleźć się, ale ciągle drżę, że mnie spotka ten sam los, jaki spotyka każde zepsute narzędzie. Mieszko czuł jak coraz bardziej wzbiera w nim gniew. W końcu nie wytrzymał.

– Na pamięć moich przodków!!!! Nie jesteś zepsutym narzędziem!!! Jesteś piękną młodą kobietą!!!! Przestań traktować się jak coś gorszego niż jesteś!!!!

P-05-31-01 przez dłuższy moment stała i zmywała dalej. Trzęsła się. Zmywała jednak dalej. Tyle razy na nią już krzyczano, że nauczyła się nie bać się krzyku. Krzyk oznacza tylko tyle, że zrobiłam coś źle. Nic więcej. Krzyk to kara.

W końcu skończyła zmywanie. Trzęsła się coraz bardziej. Nagle Mieszko stwierdził.

– Przepraszam. Trochę mnie poniosło.

P-05-31-01 wziąwszy głęboki oddech stwierdziła.

– Chyba muszę sprawdzić światło moich kanałów słuchowych. Ewentualnie stan nerwu słuchowego

Mieszko w pierwszej chwili nic nie powiedział. Dopiero przytuliwszy ją rzekł.

– Przepraszam. Nie powinienem na ciebie krzyczeć. Poniosło mnie.

P-05-31-01 nie wiedziała jak się zachować. Czuła jednak, że jej długa czerwona sukienka na ramiączkach staje się jakby za ciasna.

Mieszko niewiele myśląc zaraz przeszedł za jej plecy i stanął, aby ją asekurować. P-05-31-01 rzekła.

– To musi być coś z saturacją krwi tlenem. Mógłbyś zwiększyć cyrkulacje powietrza w pomieszczeniu.

Mieszko odrzekł.

– Najpierw oprzyj się o stół, bo widzę, że gotowa jesteś mi zemdleć.

Otworzywszy okno spojrzał na nią. Za sprawą wcześniejszej bladości skóry ciężko było stwierdzić czy zbladła, ale widać było, że może w każdej chwili przytomność postradać. Mieszko starał się zachować spokój ducha. Zaraz ostrożniej na wpół przeniósł na wpół przeprowadził ją bliżej okna. P-05-31-01 rzekła.

– Trochę lepiej, ale wątpię abym miała właściwą saturacje krwi.

Mieszko spojrzawszy na nią rzekł.

– Daj sobie chwilę. Przecież nic nie dzieje się natychmiast. Zwłaszcza powrót do pełni przytomności.

P-05-31-01 uśmiechnąwszy się stwierdziła.

– Jeśli nie byłyby to dla ciebie problem to mógłbyś trochę rozsunąć mi suwak w sukience.

Mieszko nic nie powiedział tylko ostrożnie pociągnął za suwak który znajdował się nad linią kręgosłupa. W sumie suwak pokonał niewielką odległość zaledwie połowę odcinka między tylnym paskiem biustonosza a górną krawędzią. Mieszko zatrzymał się. P-05-31-01 stwierdziła.

– Odsuń jeszcze trochę.

– Ile?

– Może aż sprawdzisz czy mam biustonosz?

Ta propozycja była dla Mieszka dość dziwna. Zapytał

– A masz go?

– Wiesz sama nie pamiętam.

– P-05-31-01 ty mnie kusisz.

– Ależ skąd.

Mieszko powoli przesuwał suwakiem w dół. W końcu odetchnął. Biustonosz był na miejscu. Teraz to jednak on czuł się nienajlepiej. P-05-31-01 zaraz obróciła się ku niemu i rozpiąwszy pierwszy guzik jego kamizelki stwierdziła.

– Widać, że twoja saturacja też trochę spadła.

– Co to ma znaczyć?

To była Aiko Tokugawa. Mieszko zaraz otrząsną się i odpowiedział.

– P-05-31-01 po skończonym zmywaniu zaczęła zdradzać objawy pewnej utraty przytomności. Odstawiłem ją pod okno. Wtedy poprosiła mnie abym zluzował jej sukienkę. Podczas tego zabiegu również ja z nerwów poczułem się trochę nie swój. Wobec tego P-05-31-01 rozpięła mi guzik w koszuli aby ułatwić krążenie krwi. Osobiście podejrzewam, że planowała rozpiąć więcej guzików widząc, że jestem ciągle trochę nieprzytomny.

Aiko stwierdziła.

– Dobrze. Odstaw P-05-31-01 do jej sypialni i pilnuj. Jakby coś chciała to w miarę przepisów zrealizuj. Wolałabym aby nic nie zakłóciło moich rozmów z seneszalem Dar’runonem Czerwonym. Jutro chcę mieć raport z całego tego incydentu. Ze szczegółami. Podejrzewam, że o czymś mi nie powiedziałeś.

Po tych słowach wyszła. P-05-31-01 stwierdziła.

– Cóż chyba właśnie wysłała nas do łóżka.

Mieszko próbując zachować spokój stwierdził.

– Jestem pewny, że wysłała ciebie. Ja będę oczekiwał dalszych rozkazów po twoim zaśnięciu.

– Jeśli wcześniej sam nie zaśniesz.

– Z nerwami w takim stanie. Mało prawdopodobne.

– Ale nie niemożliwe.

Mieszko zaprowadził P-05-31-01 do jej sypialni. Teraz wymagała tylko asekuracji. Jej pokój był dość mały umieszczony z tyłu całego mieszkania po przeciwnej stronie głównego korytarza względem głównego pokoju a tej samej, co kuchnia i jeszcze jeden pokój tuż przy wejściu. Ten schemat był wykorzystywany w wielu innych mieszkaniach ze względu na pewną praktyczność. Mieszko był zakwaterowany w pokoju naprzeciwko pokoju P-05-31-01. Pan Włócznia zajmował pokój przy drzwiach a Aiko, jeśli nie spała przy P-05-31-01 to spała w głównym pokoju.

Łóżko było już pościelone i gotowe, aby w nim spać. P-05-31-01 spytała.

– Mógłbyś mi pomóc z suknią. Wiesz odsunąć do końca suwak i ewentualnie pomóc przy ściąganiu… Proszę.

Mieszko przez moment się zawahał. W końcu, kiedy ona wstała to i on wstał. Jego wyobraźnia szalała nie bez przyczyny. Wiedział, że P-05-31-01 potrafiła, kiedy była ubrana w sukienkę lub coś równie przewiewnego lubiła „zapomnieć” nałożyć majtki.

Ostrożnie posunął suwakiem. W końcu doszedł do końca. P-05-31-01 ostrożnie umieściła jego ręce tak, aby mogły ją cały czas asekurować ją. W końcu stwierdziła.

– Słuchaj jak chcesz możesz sprawdzić czy mam nałożoną całą bieliznę.

Mieszko zamknąwszy oczy rzekł.

– Nie chcę ryzykować.

P-05-31-01 powoli rozsunęła części swojej sukienki i opuściła ją. Mieszko poczuł jak tkanina okrywa jego dłonie. Powoli starając się nie przerywać asekuracji przepuściły ją aby dalej opadła. Najostrożniej jak mógł wdychał jej zapach. Był to jej naturalny zapach praktycznie bez żadnej oprawy.

– Jutro.

Mieszko poczuł jakby to słowo wyrwało go z jakiegoś transu. Zapytał.

-Co jutro?

P-05-31-01 odpowiedziała.

– Jutro wybiorę się z panną Tokugawa kupić moje pierwsze własne dobrze dobrane perfumy… Wiesz zastanawiam się tak czy poprosić Pannę Tokugawa o zabranie ciebie.

Mieszko poczuł się jeszcze bardziej zmieszany. P-05-31-01 uśmiechnęła się.

– Podobam ci się?

Mieszko w tym momencie poczuł jakby ktoś, kogo zaraz prześwietlą aż do najbardziej skrytych myśli. P-05-31-01 zsunęła się po nim. W pierwszej chwili Mieszko przestraszył się co ona wymyśliła. P-05-31-01 zatrzymała się na jego piersi wsłuchana w bicie jego serca. Zraz potem ujęła jego prawą dłoń i położywszy sobie nad sercem stwierdziła.

– Moje nie bije tak mocno… twoje też się uspokaja.

Po chwili nasłuchiwania znowu postała i położyła swoją głowę na jego ramieniu. Mieszko odzyskawszy i głos i rozum rzekł.

– Myślę, że jest jeszcze trochę za wcześnie aby chodził z tobą kupować perfumy.

P-05-31-01 odpowiedziała po chwili.

– Masz rację. Krok po roku za krokiem kroczek. I tak ruszyłam chyba trochę za szybko. Teraz jak to powiedział pan Włócznia „czas aby to mężczyzna zaczął prowadzić w tańcu miłości”. Pokazał mi takie piękne zdjęcie przedstawiające parę tancerzy pewnego gorącego tańca namiętności. On stał w pewnym odprężeniu ona zaś niemal na niego spadała. Ufała mu. Kiedyś zatańczymy ten taniec.

P-05-31-01 zamilkła. Mieszko zbierał myśli i przypominał sobie ten taniec. Nim cokolwiek wymyślił poczuł, że jego słodki ciężar staje się coraz bardziej wiotki. Zasnęła. Zaraz chwycił ją pod szyją i pod kolanem poczym przeniósł do łóżka. Nakrywszy ją kołdrą pocałował w czoło i usiadł obok niej, aby wsłuchany w jej oddech czuwać. Oddech ten jednak był jakby kołysanką. Mieszko powoli zaczął się kiwać na granicy snu i jawy to przysypiając to znowu budząc się. W końcu zasnął trochę na P-05-31-01. Na szczęście niedługo później do pokoju weszła Aiko i przesunęła go tak iż spali obok siebie. Panna Tokugawa również nakrywszy go pocałowała w czoło. Wychodząc uśmiechnęła się widząc jak oboje przez sen przytulają się do siebie.