Rozdział 12. Porwanie Seneszala

09.00 10 dzień miesiąca Gęślarza roku 223 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Kobry

Księstwo Wilka

Miasto Wilczy Dwór

Dar’runon stojąc na dachu jednego z bloków patrzył na długą linię obronną. Podstawę stanowiło w sumie siedem kompanii piechoty a dwie drużyny czołgów „Szary Ork-3” stały w mieście gotowe w każdej chwili albo wesprzeć obronę albo spróbować wykonać manewr oskrzydlania. Tej nocy skończyła się burza Matrycy. Wszyscy wiedzieli, co to oznacza. Byli gotowi. Piechota zdążyła wykopać nawet dwie linie okopów na tyle głębokich, że można było przemieszczać się w nich pochylając się w sposób nieznaczny. Pierwsza linia była linią bojową. W drugiej zaś czekali już rezerwiści oraz artyleria kompanii.

Wroga armia powoli ruszała. Dar’runon zaraz zlustrował ich korzystając z lornetki. Odłożywszy ją stwierdził.

– Dobrze. To same „pająki”. Mam nadzieje, że wróg stracił całą piechotę.

Szalony Pies, który stał tuż obok i pełnił funkcję oficera łącznikowego stwierdził.

– To będzie długi dzień. Przekazać coś artylerzystom?

Dar’runon odpowiedział.

– Tak. Mają strzelać celnie!

Szalony Pies zszedł na dół gdzie w jednym z mieszkań zorganizowano centrale łączności. Dar’runon spokojnie patrzył na maszerujących wrogów. Nie wiedział jak mocne są wrogie osłony, ale miał nadzieje, że nie tak mocne jak te właściwych technomantów. Nie mógł wymazać z pamięci strachu z tamtej walki z tym jednym technomantą. Pierwsze ryknęły działa samodzielnej drużyny artylerii, bo miały największy zasięg. Szesnaście wrogich maszyn zostało zniszczonych. Przez lornetkę Dar’runon patrzył jak wróg zatrzymuje się aby uzupełnić wyrwę w szeregach. Powietrze przeszyła kolejna salwa. Kolejne maszyny zostały zniszczone. Tym razem jednak wróg zdecydował się ruszyć naprzód zauważywszy najpewniej, że jest już w zasięgu rażenia obrońców.

Gdy Szalony Pies wrócił do wrogów strzelały już działa poszczególnych kompanii. Wróg nie popełniał dwa razy tego samego błędu i nie zatrzymywał się aby uporządkować szyk. W końcu odezwały się karabiny. Dar’runon po raz kolejny spojrzał przez lornetkę aby upewnić się, że piechota skupia swój ogień na pojedynczych robotach. Tak się działo. Brakowało jednak siły ognia i wróg powoli i nieubłaganie zbliżał się do linii obronnej. Widać było, że postanowił uderzyć na centrum. Tam zmasował najwięcej sił. Dar’runon nie wytrzymał.

– Przekaż 1 Samodzielnej Drużynie Pancernej, że ma natychmiast wesprzeć centrum!!!!

Szalony Pies właściwie pobiegł do centrum łączności. Dar’runon zaś patrzył przez lornetkę jak wrogie natarcie powoli wgryza się w pozycje zajmowaną przez jego żołnierzy. Rezerwiści jeszcze w okopach komunikacyjnych otwierali ogień. Pojedyncze drony właśnie wspinały się na linię okopów. Dar’runon wiedział, że z każdym kolejnym szeregiem nacierających tych dronów będzie coraz więcej i więcej. Ze zdenerwowaniem szeptał.

– Fala za falą, fala za falą aż wrogie szeregi się załamią.

Widział jak drony zanurzają się w okopach. Wiedział, że jeśli wejdą do samego okopu to już będą stanowić prawdziwy problem. Wygięcie pozycji jego sił było coraz większe. Drony już zmierzały w kierunku okopu rezerwowego. Zostało im sto metrów. Dziewięćdziesiąt. Osiemdziesiąt. Wydawało się, że zbliża się przerażający moment, kiedy wróg przebije się przez całą linię obronną. Kwiat Śmierci zaraz miał zakwitnąć, kiedy do natarcia ruszyła 1 Samodzielna Drużyna Pancerna. Jednocześnie na stanowisko wrócił Szalony Pies.

– Jakie rozkazy?

Dar’runon patrzył przez lornetkę na ten najważniejszy punk linii obronnych. Szalony Pies powtórzył.

– Panie szeneszalu jakie rozkazy?!

Dar’runon opuściwszy lornetkę stwierdził.

– Poinformuj biuro uzupełnień, że trzeba zmobilizować rezerwistów. Szybko. Przekaż też, że 2 Samodzielna Drużyna Pancerna ma natychmiast wejść na najbliższe jej skrzydło tego wyłomu i wesprzeć 1 Samodzielną Drużynę Pancerną w dziele wyparcia wrogich sił z tego przyczółka.

Szalony Pies pobiegł znowu przekazać rozkazy. Dar’runon zaś patrzył na wrogie siły. Rozrost wyłomu został zatrzymany. Tylko tyle. Czołgi mierzyły do tych maszyn, które jeszcze nie weszły do okopów. Resztki piechoty z 36 kompanii próbowały zaś zniszczyć te z wrogich maszyn, które już zajęły okopy. Trwało to jakiś czas i wydawało się, że wrogie natarcie jednak znowu spróbuje rozpocznie poszerzanie przyczółka, gdy do akcji weszła 2 Samodzielna Drużyna Pancerna. Wtedy nastąpił przełom. Pancerniakom udało postawić wystarczająco silny ogień aby uniemożliwić wchodzenie do okopów następnym maszynom.

Szalony Pies wrócił. Złapawszy trochę tchu rzekł.

– Biuro rezerw poinformowane o sytuacji. Obiecali wydobyć wystarczająco dużo żołnierzy, aby uzupełnić straty. Zorganizowanie uzupełnień dla drużyn pancernych będzie o wiele bardziej skomplikowane.

Dar’runon pojrzawszy jeszcze raz linię frontu stwierdził.

– Niech drużyny pancerne do czasu przybycia uzupełnień spróbują zastąpić 36.

Szalony Pies pobiegł znowu.

Dar’runon patrzył na linię frontu. Drużyny Pancerne wyraźnie wyparły wroga znowu za linię okopu. Wróg napierał ciągle. Dar’runon przygryzł z zdenerwowania wargi. Wystrzelał się już praktycznie z rezerw. Nie wiedział co zorganizuje biuro uzupełnień. I na kiedy.

Drużyny Pancerne powoli były wykruszane. Co prawda jeden zniszczony czołg oznaczał zniszczenie czterech lub nawet pięciu maszyn wroga, ale i tak sytuacja była coraz cięższa. Dar’runon świadomy był tego, że walczą i są niszczone wszystkie posiadane przez niego czołgi. Zagadką było jednak iloma „pająkami” dysponuje przeciwnik.

Szalony Pies wrócił. Stwierdził.

– 35 i 37 meldują, że udało się im pokonać większość wrogów. Kilkanaście maszyn próbuje wykonać przegrupowanie lub odwrót ciężko powiedzieć. Proszą o pozwolenie na pościg.

Dar’runon odrzekł.

– Udzielam. Niech zachowają konieczne środki ostrożności.

Szalony Pies pobiegł. Dar’runon zaś uświadomił sobie, że potrzebuje chyba jeszcze jednego gońca.

Bitwa stawała się coraz bardziej zacięta. Dar’runon ze swojej pozycji doskonale widział, że to starcie jest jak zapasy dwóch równie silnych zawodników. Obaj już sięgają resztek swych sił. Zwycięstwo i klęska były równie odległe od siebie. Dar’runon co chwila spoglądał to na lewe to na prawe skrzydło, które ostrożnie opuszczały swoje okopy aby przemierzyć równinę pokrytą chyba nawet setkami wrogich maszyn. Sam nakazał im ostrożność. Wrogie wojska powoli dostrzegały zagrażające im podwójne oskrzydlenie. Ich dowódcy nie zmieniali rozkazów mniemając zapewne, że uda się im rozerwać pierścień okrążenia w dobrze im znanym najsłabszym miejscu. 35 i 37 jednak nabierały rozpędu w natarciu. Biuro uzupełnień korzystając z osłony Samodzielnych Drużyn Pancernych spróbowało wysłać uzupełnienia dla 36 której resztki broniły się już dość rozpaczliwie sięgając chyba nawet po bagnety. Z jego pozycji ciężko było dostrzec. Wroga armia jednak ciągle nie była w stanie ruszyć swojego natarcia. Działa 35 i 37 odezwały się znowu. Dar’runon nie wiedział, co było przyczyną ich milczenia, ale pociski zgodnie z jego rozkazami były dokładnie wymierzone i każdy osiągał swój cel.

W końcu wrogie natarcie uległo załamaniu.

Długi dzień miał się ku końcowi. Udało się. Dar’runon dopiero w tej chwili poczuł głód i pragnienia. Szalony Pies przybywszy z butelką wody i szklanką rzekł.

– Udało się Wasza Wysokość. Proszę wypić. Zaraz naleję.

Dar’runon wypił dwie szklanki a Szalony Pies lejąc trzecią rzekł.

– Proszę pić ostrożnie. Bitwa była zacięta nie ma co. Prawię nas pokonali. Straty zadaliśmy im jednak niezwyczajnie. Ja bym odpuścił jak tylko weszła do natarcia 2 Samodzielna Drużyna Pancerna.

Dar’runon rzekł.

– Tam był dobry dowódca. Naprawdę dobry. Wycofał się w dobrym momencie. Skrócił front aby utrzymać ciężar natarcia. Był naprawdę blisko zwycięstwa. Jeszcze jedna lub dwie fale i byłoby po nas. Martwią mnie nasze straty. 36 Kompania Piechoty nadaje się chyba już tylko do zluzowania. 1 i 2 Samodzielna Drużyna Pancerna też do zluzowania jeśli nie rozwiązania. Wydawało mi, się, że widziałem błysk bagnetów. Mówię ci następnej tak dramatycznej bitwy nie wygramy. Nie wiem ile mamy jeszcze amunicji i paliwa.

Szalony Pies odrzekł.

– Jemu też nieźle przetrzebiliśmy szeregi. Idąc tutaj spotkałem agentkę Aiko Tokugawa. Prosi ona do mieszkania Michała Włóczni na kolację.

Dar’runon odpowiedział po dłuższej chwili.

– Dobrze. Zjawię się.

Szalony Pies stwierdził.

– To ja idę przekazać. Za chwilę będę z powrotem.