Dar’runon usiadłszy spokojnie w fotelu stwierdził.

– To mnie urządziłeś panie kapitanie.

Kapitan jakby nigdy nic patrząc w żarzące się w kominku polana stwierdził.

– Nie było zbyt dużego wyboru mój przyjacielu. Masz bowiem dwie niewątpliwe zalety. Jesteś stąd oraz twoja wierność jest pewna. Na chwilę obecną nikt poza tobą nie ma jednocześnie tych dwóch zalet.

Dar’runon spojrzawszy również w żar kominka stwierdził.

– Mam też szereg wad. Na przykład nigdy nie dowodziłem. Stopień sierżanta otrzymałem tylko dla celów porządkowych. Mam wybuchowy charakter i poza tobą nie znam żadnego innego kapitana.

Ma’pugolon odparł.

– Wiem. Pamiętaj jednak, że seneszal to urząd. Twoim zadaniem jest stanowić swego rodzaju połączenie. Zapewniasz przekaz rozkazów i ich właściwy rozdział. Jesteś drugim ogniwem łańcucha dowodzenia.

Dar’runon zapytał.

– To jakie są rozkazy?

Ma’pugolon odrzekł.

– Chcę abyś stworzył linie obronną, która będzie w stanie utrzymać się najdłużej jak to jest możliwe. Pamiętaj, że masz swój sztab. Użyj ich doświadczenia, aby zneutralizować swój brak doświadczenia. Weź Szalonego Psa i zbierzcie żandarmów. Potrzebujemy dyscypliny.

Dar’runon westchnąwszy stwierdził.

– Tak jest Wasza Książęca Wysokość.

Następnego dnia rano Dar’runon wezwał na zebranie sztabu dowódców wszystkich oddziałów. Agent Szalony Pies z ochotą pełnił rolę gońca. Wszyscy przybyli. Było ich: trzech kapitanów chorągwi Wilczego Księstwa, czterech kapitanów kompanii karnych, dwóch sierżantów wojsk pancernych i jeden sierżant artylerii. Dar’runon spojrzawszy na ich wszystkich stwierdził.

– Witam panów. Cieszę się, że przybyliście już o trzynastej. Trochę nas dużo. Siedmiu kapitanów i trzech sierżantów. Całkiem ładny ten sztab. Słuchajcie Kapitan Ma’pugolon ma bardzo prosty rozkaz. Mamy utworzyć pozycję obronną chroniącą nasze miasto tak długo jak to jest tylko możliwe.

Jeden z kapitanów chorągwi książęcej dość masywny ork zadał pytanie.

– Czy wiemy, dlaczego kazał nam bronić a nie uderzać?

Dar’runon odpowiedział.

– Jak już mówił nie wiemy czy wróg nie dysponuje rezerwami. Prawdę rzecz mówiąc nic nie wiemy o jego pozycjach obronnych.

Ten sam kapitan stwierdził.

– Rozumiem. Jeśli tak sprawy się mają to ja też jestem za utrzymaniem pozycji obronnych.

Dar’runon zadał pytanie.

– Czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania.

Oficerowie odpowiedzieli.

– Nie panie szeneszalu.

Dar’runon pochyliwszy się nad mapą, jaka leżała na rozkładanym stole stwierdził.

– Dobra tu są nasze przyszłe pozycje. Czytałem trochę o tworzeniu pozycji obronnych. Jeśli podręczniki się przedawniły to poprawiajcie mnie. Główną linię obroną będzie stanowić okopana piechota wraz z właściwą artylerią. W centrum, jako, że są lepiej wyposażone będą bronić się kompanie chorągwi. Na skrzydłach linii obronnej kompanie karne. Po dwie na skrzydło. Kompanie pancerne będą stacjonować lekko z tyłu, jako wsparcie i jeśli będzie to możliwe wejść na skrzydło wrogie formacji. Zauważyliście już, że „pająki” są bardzo wrażliwe na ogień z boku.

Jeden z sierżantów wojsk pancernych stwierdził.

– Te puszki chyba strzelają tylko na wprost. Moi ludzie zauważyli, że podczas walki aby wycelować przed strzałem muszą się całe obracać.

Jeden z kapitanów inny niż poprzednio stwierdził.

– Pan Seneszal może potwierdzić, ale one mają ruchliwość w osi poziomej, ale ich działka nie mogą się odsuwać na zewnątrz.

Ten sam sierżant wojsk pancernych rzekł.

– Rozumiem. Jakakolwiek jest tego przyczyna jeśli byłby technomanckim generałem to podczas natarcia tą jednostką dbałbym mocno o flaki. Doradzanym środkiem jest umieszczenie na skrzydłach ich natarcia formacji piechoty lub oparcie się przynajmniej jednym skrzydłem o poważną przeszkodę terenową lub obszar niemożliwy do sforsowania.

Dar’runon rzekł.

– Czyż w Księgach Wojny nie napisano „Wódz, który popełnia błędy nie zasługuje na litość”

Dowódcy odpowiedzieli.

– Tak jest panie Seneszalu.

Dar’runon zapytał wobec tego.

– Czy jakieś pytania, co do rozkazów.

Dowódcy odpowiedzieli.

– Nie panie Szeneszalu.

Dar’runon wobec tego odpowiedział.

– Odmaszerować.

Dowódcy pośpiesznie wyszli do swoich jednostek. Dar’runon zdołał już wczytać się w dokumenty, jakie leżały na jego biurku, kiedy do jego biura wszedł Szalony Pies.

– Wasza Wysokość możemy porozmawiać?

Dar’runon podniósł wzrok z nad dokumentów po czym zapytał.

– Jak idzie mobilizacja żandarmerii?

Szalony Pies odpowiedział.

– Dobrze Wasza Wysokość. Kapitan żandarmerii co prawda był lekko zdenerwowany tym, że Wasza Wysokość nie przyszedł do niego osobiście, ale szybko wyjaśniłem tą sprawę. Żandarmeria jest właściwie gotowa podjąć swoje obowiązki. Wszelkie dezercje czy też próby sabotażu będą wyeliminowane. Kapitan żandarmerii nazywa się Stefan Nowak i kazał mi zwrócić uwagę na kluczową rolę urzędu seneszala i zaproponował wyznaczenie kogoś, kto w razie niezdolności właściwego seneszala do pełnienia obowiązków go zastąpi.

Dar’runon rzekł.

– Rozumiem jego troskę i ambicję. Słuchaj mnie. Mam tu naprawdę dużo papierów. Mógłbyś pomóc przejrzeć je i zaprowadzić porządek. Wygląda na to, że mój poprzednik nie miał zbytnio czasu aby doprowadzić to wszystko do porządku. Choć z drugie strony ten bałagan mógł się wytworzyć już po jego śmierci.

W dokumentach rzeczywiście panował dość duży bałagan. Ogarnięcie go i wprowadzenie łatwego do utrzymania porządku zajęło im resztę dnia tak, iż zostali zmuszeni do zjedzenia obiadokolacji.