Mój sąsiad całe lato paradował po wsi z wiatrówką
i powiesił się zanim spadł pierwszy tegoroczny śnieg
dzień przed gwiazdką wpatrywałem się ile sił w jego okno czekając na zmartwychwstanie
a on tymczasem powiesił się znowu a potem jeszcze raz i jeszcze
uśmiechnięty od ucha do ucha zwołałem na raz całą wieś
i nawet nie mogliśmy go oklaskać
(cała wieś ma ręce odlane ze spiżu i szczęk naszych dłoni przywodził na myśl zgiełk obrotnych fabryk
a jego rodzina stała na baczność głęboko wzruszona cudem sprawnej industrializacji warmińskiej wsi)
w trzy pory roku wszyscy na wsi zaczęli nosić kieszonkowe zegarki
cyk cyk
ciekawe co przyniesie kolejny rok cyk cyk
cyk cyk