08.00 dzień 9 miesiąca Rolnika roku 226 Ery Pokoju
Odrodzone Królestwo Patronii
Regolonat Kobry
Księstwo Księżycowej Puszczy
Miasto Słoneczny Kielich
Dar’runon spojrzał zgromadzonych w dużym namiocie rozpiętym właściwie tuż przy mieście. Co prawda siedzieli przy zwykłym stole ale siedzieli jakby byli znowu w Sali Narad. Na prawo Ili’maja Moon na lewo agent Diogenes Hermesowicz zaś po środku po drugiej stronie stołu doktor Zygmunt Nożowski. Ich wzajemne pozycje tworzyły coś w rodzaju tym razem równoramiennego krzyża podczas gdy w bazie dwa pionowe ramiona były dłuższe. Obok doktora Nożowskiego stał dobrze znany Dar’runonowi agent Samson Dzik z Wydziału Czystości Obyczajów. Jego długie jasne włosy tym razem były spięte w koński ogon. Dar’runon stwierdził.
– Witam agenta Samsona Dzika. Jestem jednak zdziwiony twoim przybyciem. Jak mniemam słusznie będzie udzielić ci głosu na samym początku.
Agent Dzik usiadłszy na krześle stwierdził.
– Dziękuję za miłe przyjęcie. Wezwał mnie w związku z zabezpieczeniem w domu Darona Kielicha całkiem dużego zbioru filmów pornograficznych nieznanej kwalifikacji agent Diogenes Hermesowicz. Udało mi się wstępnie przejrzeć kilka z nich. Wszystkie z nich to pornografia nielegalna. Nie byłem tym zdziwiony. Podejrzewam jednak, że w części z nich grają członkowie rodu Jastrzębia.
Dar’runon stwierdził.
– Jak mnie pamięć nie myli to ród Jastrzębia jest pod opieką Ma’kirolona Feniksa.
Agent Dzik stwierdził.
– Tak. W tej sprawie nic się nie zmieniło. Dlatego też chciałbym prosić o przejęcie mnie wraz z sprawą przez Wydział 15 Sprawy Niestandardowe.
Dar’runon odrzekł.
– Rozumiem, że wszystkie sprawy związane z Wydziałem 12 Czystości Obyczajów zostały załatwione.
Agent Dzik odpowiedział.
– Tak jest panie kapitanie.
Dar’runon odpowiedział.
– Dobrze. Pamiętaj jednak, że każdy twój krok musi być dobrze zapisany tak aby twój ewentualny następca wiedział gdzie zacząć i ewentualnie na kogo uważać.
Agent Dzik odpowiedział.
– Dziękuję panie kapitanie.
Dar’runon zaś rzekł.
– Dobrze. Skoro to już ustalone to wracamy do programu. Agentko Moon proszę zabrać głos.
Ili’maja powiedziała.
– Dziękuję kapitanie Czerwony. Zapoznałam się z dokumentacją z przesłuchania Moona Kopacza z klanu Pugomitów. Niezbyt wiele udało się mi wyciągnąć z tego a na dodatek tej garstce szkodzi fakt, że świadek prawdopodobnie dostał na wskutek wydarzeń pomieszania rozumu. Moją uwagę zwróciło wspomnienie o Umarłych i noszonych przez nich skrzydlatych hełmach. To zaś zdaję się zgadzać z tymi dziwnymi odciskami obuwia. Te dwie rzeczy wskazują, że napastnicy byli ubrani w ceremonialne zbroje elfów. Nie jestem w stanie niestety ustalić z którego rodu są napastnicy. Z opisu i analizy odcisków obuwia wynika, że mogą być to następujące rody: ród Orła, ród Jastrzębia, ród Feniksa, ród Sokoła.
Dar’runon stwierdził.
– Cztery rody z czego dwa były już wspominane dzisiaj. Robi się coraz ciekawiej. Doktorze Nożowski teraz chyba pańska kolej.
Doktor zakasławszy stwierdził.
– Cóż mogę powiedzieć. „Nasze” zwłoki są rozproszone ze względu na przepisy po wszystkich dostępnych prosektoriach. Dobrze, że mamy spokojny okres. I tak prawdopodobnie nie uda się nam dotrzymać wymaganych prawem terminów. Na chwilę obecną mogę tylko wstępnie potwierdzić, że w obu badanych przypadkach sprawcy używali tych samych narzędzi zbrodni.
Dar’runon podsumował to tymi słowami.
– Związki krwi i narzędzia zbrodni. Dwa połączenia. Trochę za mało. Agencie Hermesowiczu a ty co masz?
Diogenes odrzekł.
– Cóż. Ja też mogę się uważać za osobę zawaloną pracą. Udało mi się zbadać kilkanaście pocisków. Mogę stwierdzić z pewnością wynoszącą trzydzieści do czterdzieści procent, że napastnicy używali w obu przypadkach pancerzy tego samego rodzaju. Jednocześnie podejmuję próby przypisania poszczególnych pocisków do zabezpieczonych broni.
Problem jest w tym, że spora część zgromadzonego wcześniej materiału porównawczego została zniszczona a wasze archiwa mają naprawdę niski stopień digitalizacji. Niestety oznacza to, że większość sztuk broni musi zostać przestrzelana. Z rzeczy, które udały mi się mogę stwierdzić, że udało się określić kierunek z którego przybyli napastnicy. Niestety co zabrzmi bardzo źle aby mieć pewność potrzebuję jeszcze jednego punktu. W zasięgu podejrzeń są posiadłości następujących rodów: ród Gryfitów, ród Niedźwiedzi, ród Borsuków i jacyś Graszeryci.
Dar’runon stwierdził.
– Cóż na tej liście wszystkie rody występują po raz pierwszy. Niezbyt dobrze. Cóż myślę, że nie będę zabierał wam więcej czasu. Proszę prowadzić badania dalej.
Nagle do namiotu wpadł agent Ar’daron Sokół.
– Panie Kapitanie. W kierunku szpitala gdzie umieszczono Moona Kopacza zbliża się jakiś tajemniczy pugolon. Jest ubrany w ceremonialną zbroję i nie odpowiada na wezwania. Idzie po śladach. Rozrzuca łuski. Dwóch agentów próbowało go powstrzymać ale zginęli.
Dar’runon odpowiedział.
– Nie dobrze. Prowadź mnie. Wezmę tylko swój miecz Dar Twórców. To nie wygląda dobrze.