Ocalony okazał się mrocznym elfem o skórze ciemnej jak bezksiężycowa noc na pustkowiu. Ubrany był w typowy strój górniczy. Pierwszą rzeczą jaką powiedział było.

– Ja nie oszalałem. Wiem co widziałem.

Dar’runon nalawszy mu wodę do szklanki stwierdził.

– Powiedz mi co widziałeś.

Mroczny elf wypiwszy wodę rzekł.

– Nazywam się Moon Kopacz z klanu Pugomitów… W nocy pracowałem pod ziemią… Tak jak ojciec i dziadek i ojciec dziadka i dziadek dziadka… Wszyscy moi krewni pracowali pod ziemią… Drążyliśmy tunele pod katakumby… Groby dla naszych… jasnoskórych władców… Ich serca były mroczne… ciemniejsze od mojej skóry… Spotkała ich kara… Czemu i na nas ona została wylana… Ten kto… przelewa… krew… niewinną… tego… krew… zostanie przelana… Umarli… przybyli…zabili… nieczystych… zabili… moją rodzinę… Widziałem… to… po… pracy… wróciłem…do… domu…Władcy… dali… resztki… z… ich… uczty… Nie… ruszyłem… ich… zasnąłem… było… po… północy…obudziłem się… Umarli… przybyli…milczałem…widziałem… jak zabijają… moją… rodzinę… moich przyjaciół… moich… znajomych… Milcz… żyć… będziesz…Milczałem… przeżyłem… Umarli… wrócą… Słyszę… ich… zew.

Dar’runon westchnąwszy znowu nalał wodę do szklanki Moona. Przeczekawszy chwilę największego roztrzęsienia zapytał.

– Jak wyglądali ci Umarli?

Moon nie odpowiedział od razu tylko po dłuższej chwili.

– Nie patrzyłem uważnie. Bałem się, że mnie zobaczą. Ich ciało nie było spowite w czarne całuny. Raczej w coś metalicznego. Głowy nie skrywały kaptury. Raczej skrzydlate hełmy. Ja naprawdę więcej nie zauważyłem.

Dar’runon odpowiedział.

– Wierzę ci. Teraz pójdź z agentem Ar’daronem Sokołem niech spróbuje znaleźć dla ciebie spokojne miejsce do snu.

Moon Kopacz stwierdził.

– Umarli wrócą.

Dar’runon odrzekł.

– To spróbuje wytłumaczyć im kilka spraw. Mam nadzieje, że zrozumieją.