Rozdział 15. Tajemnicza Zbrodnia

13.00 dzień 1 miesiąca Rolnika1 Rok 226 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Wolne Księstwo Wilka

Miasto Wilczy Dwór

Posiadłość Darona Kielicha

Dar’runon wyszedł z służbowego samochodu. Ubrany w czarny garnitur rudowłosy elf nałożywszy kapelusz zapytał stojącego już przy zewnętrznym murze posiadłości również ubranego w garnitur orka.

– Agencie Graszeryto co my tu mamy?

Ten odpowiedział.

– Coś ciekawego kapitanie Czerwony. Sprawa jest paskudna, ale ciekawa. Ktoś napadł na tą posiadłość. Wejście miał dość oryginale. Wpadł z toporem lub czymś podobnym. Jakimś cudem zatrzymał pocisk potem po prostu zaatakował stojących na straży wartowników i rozrąbawszy drzwi załatwił wszystkich zgromadzonych w posiadłości.

Dar’runon powiedział.

– Jak rozumiem agencie Graszeryto wystrzelony pocisk został zabezpieczony.

Agent Graszeryta odrzekł.

– Tak jest kapitanie Czerwony. Od czasu tamtej sprawy budowlanej sporo się nauczyłem.

Dar’runon rzekł.

– Tak. Mieliśmy kilka nowych spraw przez ten czas. Nie wiedziałem, że tyle może tego być.

– Rzucają nam wszystkie gorące kartofle jakie tylko mają.

– Od tego chyba jesteśmy agencie Graszeryto.

– Tak. Od tego jesteśmy. Oni nie potrafią rozwiązać jakieś sprawy to oddają nam.

– Nie potrafią albo nie chcą. Regularnie drażnimy się z regolonem Feniksem.

– Od czasu tamtego listu facet za nami niezbyt przepada.

– Później też daliśmy mu kilka powodów ugruntowujących jego niechęć do nas. Nie martwi cię to?

– Nie agencie Graszeryto. Jesteśmy czyści. To nasza najważniejsza broń i tarcza. Robimy wszystko zgodnie z przepisami. To po pierwsze. Po drugie jak zauważyłeś bardzo dokładnie sprawdzamy osoby, które proszą o przydział do nas.

– Szefie i tak uważam, że on szuka na nas haków.

– Właśnie agencie Graszeryto. Szuka czegoś czego nie ma. To jest najzabawniejsze. Czuję, że jeszcze nie odpaliliśmy głównego ładunku. Wracając do naszych baranów. Kto nas wezwał?

– Twoi starzy znajomi kapitanie Czerwony. Wydział Zabójstw. Ich zaś wezwał jeden z handlarzy, który miał dostarczyć swój towar. Byli umówieni na telefon o dziewiątej. Handlarz czekał aż do dziesiątej. Zadzwonił do Wydziału Zabójstw ci zaś jak tylko przyjechali zobaczyli drzwi i ciała wartowników zadzwonili po nas. Nic nie ruszali. Przepraszam szefie, że wyrwałem cię ze sesji Rady Delegatów.

– Nic się nie stało agencie Graszeryto. Swoje już powiedziałem. Nudziłem się. Książę po prostu woli mnie mieć przy sobie. Delegatom ciągle się zdarza być naprawdę nieznośnymi. Wtedy potrzeba bohatera. Kogoś kto jest szanowany przez wszystkich.

– Tym kimś jesteś ty szefie.

– Tak.

Dar’runon udzieliwszy tej odpowiedzi spojrzał na mur jaki otaczał właściwą część posiadłości. Wysoki bielony z małymi oknami. Doskonale przygotowany do tego miejsca gdzie lata potrafią być naprawdę upalne. Właśnie takie jak tegoroczne. To jeszcze nie było „diablątko”, ale i tak dawało wszystkim w kość. Właściwy budynek posiadłość był zbudowany w pewnym oddaleniu od muru. Z przodu między murem a właściwym wejściem był obszerny dziedziniec zaprojektowany pierwotnie do zatrzymywania rozpędzonego konia teraz zaś samochodów. Do wewnętrznej strony muru przylegały garaże samochodowe. Wejście do głównej budowli było lekko podwyższone ze względu na kurzu. W wejściowym korytarzu były niewielkie zlewy umożliwiające obmycie rąk i przetarcie obuwia. Dalej przez korytarz było widać główny basen gdzie w takie właśnie letnie dni pan domu zwykł przyjmować wszelkich interesantów. Dziedziniec ten był otoczony dwupoziomowym krużgankiem o delikatnej balustradzie. Z tyłu idąc dalej można było trafić na jeszcze dwa dziedzińce z basenami. Jeden na który wchodziło się przez drzwi znajdujące się w prawej części głównego dziedzińca służył tylko kobietom i był wraz z otaczającymi go pokojami swego rodzaju babińcem. Drugi basen znajdujący się za lewymi drzwiami był miejscem przeznaczonym dla mężczyzn. Ten podział był raczej narzucony tym, że Daron Kielich był członkiem Loży Cielesnych i chciał chronić swoje córki przed wpływem swoich przyjaciół niż jakaś szczególną tradycją. Dach budynku był płaski z dość wyraźnie zaznaczonymi kanałami odwadniającymi. Całość głównej budowli posiadłości była wykonana na planie kwadratu. Mur otaczający mieszkanie Darona Kielicha i jego rodziny był również kwadratowy i był oddalony od głównego budynku o jedną jego szerokość zgodnie z planem nazywanym „dziewięć pól”. Te z budynków gospodarczych, które nie musiały stykać się z głównym budynkiem posiadłości znajdowały się z tyłu.

Dar’runon spojrzał na leżące na podłodze ciała ofiar między którymi krzątali się technicy sporządzając dokumentację i wynosząc kolejne ciała. W dokumentowaniu pomagał im agent Diogenes Hermesowicz. Był on cyborgiem o wyraźnie sztucznym ciele, które było dość poprawne anatomicznie choć powiększone. Jedyną cechą, która wyróżniała jego anatomię od anatomii innych osób było to, że jego stopy w razie jakieś gwałtownej potrzeby mogły służyć mu za dodatkowe dłonie równie chwytne jak te właściwe. Diogenes stojąc na oczyszczonej z ciał części wejściowego korytarza stwierdził.

– Niezła jatka panie kapitanie.

Dar’runon też wybrawszy czysty kawałek podłogi odpowiedział.

– Tak. Chyba nikt nie przeżył.

Agent Diogenes odrzekł.

– Jestem w trakcie sprawdzania tego kapitanie. Ciało po ciele. Sądząc po wstępnej analizie śladów to byli zawodowcy. Sekcje zwłok przeprowadzone przez doktora Nożowskiego powinny dać jaśniejszy obraz rzeczy, ale nie spodziewam się abyśmy znaleźli jakiegoś świadka.

Nagle obok kapitana Dar’runona Czerwonego przeleciał niewielki dron. Dar’runon zapytał.

– Co to było?

Agent Diogenes odpowiedział.

– Powietrzny Dron Obserwacyjny. Jestem przecież Jednostką Analizy Bojowej. Bez posiadania przynajmniej kilku sztuk takich maszyn nie byłbym w stanie poprawnie wykonywać zadań do których zostałem zaprojektowany. Teraz pomagają technikom w sporządzaniu dokumentacji miejsca zbrodni. Jak już mówiłem wygląda na to, że napad wykonali zawodowcy. Aktualnie drony sprawdzają czy w zabudowie gospodarczej nie ma jakiś ciał lub innych dowodów. Wstępny Raport z miejsca przestępstwa powinien być gotowy na jutro rano. Raport Końcowy w ciągu pięciu, sześciu dni w zależności od tego czy będzie potrzebna pomoc analityczna innych agentów czy poradzę sobie sam z technikami.

1/Miesiąc Rolnika- Patroński odpowiednik lipca. Liczy 29 dni