Rozdział 8. Nowy Wydział.

10.15 20 dzień miesiąca Wołu roku 223 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Kobry

Księstwo Wilka

Miasto Wilczy Dwór

Dar’runon był zdziwiony tym wezwaniem księcia. Tym bardziej zdziwiło go to, że na miejsce spotkania wyznaczono nie ogród jak to było zwykle lecz książęcą sypialnie. Kiedy wszedł pierwsze co zwróciło jego uwagę to służące za podpory baldachimu cztery złote lub tylko złocone posągi nagich kobiet. Ich włosy były co prawda tak długie, że nie tylko zakrywały w jakimś stopniu ich piersi, ale również przytrzymywane dłońmi łono. Nie garbiły się aby zakryć się własnym ciałem ale patrzyły prosto. W środku między nim na wpół leżąc na wpół siedzą podpierany poduszkami leżał książę podpięty do jakiś urządzeń medycznych. Na prawo od łóżka siedział na zdobnym „wilczym” krześle Seneszal Księstwa Wilka. Zbudowany był o wiele lepiej od swego brata. Na sobie miał garnitur a włosy barwy ciemny blond miał ostrzyżone krótko „po żołniersku” Ten pierwszy odezwał się.

– Wybacz, że nie przedstawiłem się wcześniej nazywam się Ma’kirolon Wilk.

Dar’runon odrzekł.

– Miło mi.

W tym momencie odezwał się książę.

– Witaj nadziejo naszego pięknego miasta. Słyszałem, że twoje śledztwo trochę się posunęło.

Dar’runon odrzekł.

– Bądź Pozdrowiony Wasza Książęcej Wysokość. Tak udało się nam coś osiągnąć przez ten czas. Wieści nie są do końca dobre. Zginął kolejny robotnik. Jego towarzyszom udało się zastrzelić zabójczynię. Z dotychczasowych analiz resztek jej sprzętu wynika, że jej zleceniodawcy są bardziej zawansowani technicznie od nas.

Książę zapytał.

– Pogromco Krwawego Topora mów mi szczerze jak wielka jest różnica między nami?

Dar’runon odpowiedział.

– Ciężko mi to mówić widząc stan Waszej Książęcej Wysokości, ale jest ona znaczna. Opisy ich możliwości zdadzą się nam magią albo szaleństwem. Choćby całkowita niewidzialność. Nie mówię tu o szklanej postaci ale o całkowitej niewidzialności. Miecz jakim się posługiwała zachwycił nawet Run’runona Pierwszego Bohatera. Dotychczasowe analizy wykazują, że lepszego miecza najprawdopodobniej nie da się wykuć. Boję się myśleć jakich technologii używają w innych dziedzinach życia.

Seneszal rzekł.

– Teraz rozumiem czemu poprosiłeś o „Zeznania Szalone i Bezsensowne”. To nie wygląda dobrze. Prawie zawszę tak było, że to my mieliśmy przewagę technologiczną. Nie była ona duża czasem wynikała po prostu z większej staranności wykonania, ale nasz sprzęt był lepszy. Teraz jednak nadchodzi wojna w której to nasz przeciwnik będzie miał przewagę technologiczną. Co gorsza już teraz wygląda na to, że umie tą przewagę technologiczną przekuć na przewagę taktyczną.

Książę zapytał.

– Jaki będzie jego następny ruch?

Seneszal odpowiedział.

– Ciężko powiedzieć. Nie wiem choćby na przykład jak wygląda kwestia proporcji jego i naszych sił. Prawie na pewno uderzy tutaj. Na jego miejscu dążyłbym do zniszczenia nie tylko zabezpieczonych dowodów, ale również wszelkich nośników z wynikami analiz tychże. Jednocześnie starałbym się trzymać wroga z dala od swoich pozycji. Podjąłbym wszelkie konieczne działania aby znowu osiągnąć status „niewidzialny”.

Dar’runon stwierdził.

– Ich baza znajduję się w centrum Równiny Zaginionych Dusz. Tego jestem prawie pewny. W „Zeznania Szalone i Bezsensowne” chciałem odnaleźć informacje dwóch rodzajów. Po pierwsze czy przeciwnik ujawnił się z innymi formacjami. Po drugie chciałem dowiedzieć się czy gdzieś indziej posiada inne bazy. Trzeba nam zdobyć jak najwięcej informacji nim dojdzie do jawnej wojny.

Książę stwierdził.

– Chcę abyś to wiedział. Przed kilkoma dniami miałem zawał serca. Mogłem się tego spodziewać. Morze wina, góry tłustego niezdrowego ale smacznego jedzenia, podwójna ilość uczt własnych i jeszcze trochę gościnnych. To musiało się w końcu tym skończyć. Dobrze, że nie umarłem. Mój lekarz powiedział, że mojego serca już nic nie uratuję a żaden chirurg nie zaryzykuje przeszczepu. Serc jest zbyt mało. Ciągle zbyt mało nawet dla zdrowszych ode mnie pacjentów. Niewielu chirurgów umie wykonać przeszczep. Następny zawał lub udar będzie dla mnie śmiertelny. To właśnie ten zawał tak bardzo opóźnił nasze spotkanie.

Dar’runon zapytał.

– Co z synem Waszej Książęcej Wysokości?

Książę odpowiedział.

– Dzięki Op’teonowi mam syna. Nazywa się Mi’lupon. Jest w miarę zdrowy dzięki mojemu bratu. Niestety zauważyłem, że dość dziwnie patrzy na swoich towarzyszy. Poza tym ma dopiero trzydzieści lat. W Loży Cielesnych to jeszcze młody wiek. Jeśli przeżyje to chyba jeszcze tylko kilka dni może miesiąc.

Seneszal odpowiedział.

– Masz rację bracie. Twój syn przeżyje cię tylko najwyżej o miesiąc. Jeśli nie zginie w zamachu to wykończy go urząd. Jest zupełnie nieprzygotowany do zostania księciem. Zwłaszcza w takich warunkach.

Dar’runon widząc do czego ta rozmowa zmierza zapytał.

– A ty Dostojny Seneszalu?

Książę odrzekł.

– Mój brat został wykluczony z dziedziczenia jeszcze przez naszego ojca. Oficjalnie za godny potępienia brak zainteresowania kobietami.

Dar’runon zapytał.

– A nieoficjalnie?

Seneszal stwierdził.

– Zacznijmy od tego, że jestem służbistą niemal „z natury”. Powściągliwość i umiarkowanie to moje dwie podstawowe cnoty. Nasz ojciec również należał do Loży Cielesnych. Nie będę ci streszczał relacji układających się na to co my nazywamy Matnią. Widziałeś zresztą rysunki swojego poprzedniego przełożonego. Ich skomplikowanie ukazuje tylko niewielki wycinek Matni. Tylko tych którzy bywają na Dworze Królewskim. Każdy z nich ma jeszcze kilku stronników lub też jest u kilku innych dłużnikiem. Dzierżawy i Zastawy stanowią kolejną warstwę tego skomplikowanego układu. Jeśli się w tym nie urodzisz to nigdy nie pojmiesz do końca tych wszystkich skomplikowanych relacji. Zresztą nawet u mnie Matnia budziła mieszankę niezrozumienia i obrzydzenia. W imię tych skomplikowanych relacji łamano prawo. To było dla mnie wystarczającym powodem aby trzymać się od niej z dala. Dlatego też nasz ojciec uznał, że lepiej nie ryzykować objęcia przeze mnie godności Księcia Wilka. Inna sprawa, że rzeczywiście nie miałem głowy i chęci do kobiet.

Dar’runon poczuł, że ciśnie się mu na usta jedno bardzo nieprzyjemne pytanie. Seneszal zauważył to i odrzekł.

– Jak już mówiłem byłem i jestem służbistą. Całkowicie oddanym swojej pracy. Cóż mogłem sobie na to pozwolić.

Książę stwierdził.

– Jeśli wszystko już zostało powiedziane to myślę, że powinniście wyjść. Mój nadworny lekarz kazał oszczędzać moje siły. Napisałem już do króla w tej sprawie.

Dar’runon odrzekł.

  • Stanie się według woli Waszej Książęcej Wysokości.