Dar’runon otworzywszy drzwi do swojego mieszkania na czwartym piętrze uśmiechną się do siebie. Jeszcze dwa lata temu był niemalże umierający. Dziś zaś tryska zdrowiem. Tak wielka jest potęga miłości.
Pomyślawszy to policjant spojrzał w wiszące nad szafką lustro. Przez moment przypatrywał się swojej twarzy odbitej w nim aby w końcu uśmiechnąwszy się do siebie powiedzieć.
– Witam. Kto jest?
Z dużego pokoju do którego wejście było ukryte za niewielkim załamaniem przedpokoju czymś w rodzaju podwójnego zakrętu rozległ się głos.
– Tylko ja. Nadzwyczajny Wysłannik Królewski Ma’pugolon Wilk.
Dar’runon jak tylko zobaczył srebrnowłosego elfa w garniturze powiedział.
– Zawszę oficjalnie. Szefie ty chyba nawet na pływalni nosisz garnitur.
Ma’pugolon odpowiedział.
– Nie. Na pływalni nie zdarzyło mi się go nosić. W każdym bądź razie co tam u ciebie w pracy?
Dar’runon odpowiedział.
– Nic czego nie dowiesz się z mediów. Mamy kolejnego trupa. Czułem, że tak to się skończy jak tylko dowiedziałem, że znalazł się przedsiębiorca, który zgodził się budować na Równinie Zaginionych Dusz. Ten teren jest po prostu przeklęty. Powietrze jest w stanie tam obciąć głowę. Nie cuchnie tam czarną magią, ale i tak większość z zasiedziałych mieszkańców uważa to za miejsce gdzie tylko przeklęci i szaleńcy udają się dobrowolnie.
Ma’pugolon stwierdził.
– Miasto się rozwija. W końcu musieliście zająć ten obszar. Pewnie Biały Kapelusz będzie się czuł jak ryba w wodzie.
Dar’runon rzekł.
– Nie rozumiem.
Ma’pugolon zaraz wyjaśnił.
– Biały Kapelusz należy do tej grupy uczonych, którzy znajdują swego rodzaju przyjemność w wyjaśnianiu w sposób naukowy tych zjawisk, które są potocznie uważane za magiczne. Takim zjawiskiem jest bez wątpienia to co się dzieje na tej całej Równinie Zaginionych Dusz.
Dar’runon odpowiedział.
– Tak jest w rzeczywistości. Spora część osób wiąże to z tym, że mniej więcej na środku tego obszaru znajdują się ruiny wilczego dołu.
Ma’pugolon rzekł.
– Wilcze doły Królestwa Wilka. Zdecydowanie niezbyt przyjemne miejsce do przebywania nawet po tylu stuleciach. To tam używając najbardziej brutalnych metod zwykłych kiedyś szczęśliwych mieszkańców podbitych ziem zamieniano w nasycone nienawiścią i zdeprawowane przez nią bestie, które zniewolono i tylko strachem przez karą zmuszano do wykonywania prac których nasi przepełnieni dumą i pychą przodkowie nie chcieli wykonywać. Zastanawiam się nad dwiema sprawami. Czy gdyby nie to wszystko co się działo w wilczych dołach to czy elfów teraz byłoby więcej i czy Dar’moon znalazłby sposób na kontrolowanie pomiotów chaosów? Zastanawiam się czy między tymi umęczonymi i pozbawionymi wszelkiej godności biedakami a przerażającymi pomiotami chaosu jest jakieś pokrewieństwo… Słuchaj książę chce cię widzieć jutro rano w sprawie tego dzisiejszego incydentu.
Dar’runon powiedział.
– Rozumiem. Nie wiem jednak, czy książę będzie zadowolony tym co już wiemy.