Ciąg fotografii nie rzuca się w oczy spektakularnością. Twarz nie wyraża bólu, jaki, wydawałoby się, powinna
wyrażać. Można zapytać, czy wyraża ból. Jakby ból miał granicę ekspresji, za którą jego spotęgowanie nie
zmienia już wyrazu. Jakby różne odczucia wyrażały się w ten sam sposób – rozkosz i cierpienie. Czy na
twarzy obserwatorów można odczytać zaciekawienie? Czy na twarzy działającego można odczytać
skupienie fachowca? Kolejne odsłony odsłaniają szkielet architektury ciała. Jak to jest, że głowa jeszcze żyje
i reaguje, gdy z reszty zostało tak niewiele?

Po wszystkim zostaje kałuża skrawków zakończona głową, nad którą stoi skundlony pies.