Utwór Pawła Tomczaka.
Kłopotliwie rysuje się perspektywa starości; wymyśliłem kilka dróg: dogorywanie w spokoju u kamedułów, w małym białym domku, mając mało do czynienia, w tym, przede wszystkim, do powiedzenia; permanentne przedłużanie recydywą trwanie w zakładzie karnym, bądź szpitalu psychiatrycznym; wpłata ostatniej cząstki roztrwanianego majątku na eutanazję w renomowanym ośrodku w Szwajcarii bądź Niderlandach; samobójstwo rozszerzone (o jakieś spektakularne cudzobójstwo).
Co wybrać? Do czego poprowadzi mnie splot okoliczności wewnętrznych i zewnętrznych?