Gdy znaleźli się już na korytarzu porucznik Kornelia Erynia stwierdziła.
– Tak kolekcja rzeczy skonfiskowanych nowicjuszkom jest dość duża i różnorodna. Czego tam nie ma. Od butów, które w razie potrzeby naprawy to nie wiedziałabym czy należy oddać do szewca czy do jubilera przez nazwijmy to klasyczną biżuterię po różnego rodzaju dziwactwa o których mogę powiedzieć, że już myślenie o nich wywołuje u mnie rumieniec.
Alfred stwierdził.
– Chyba się domyślam o czym panna Erynia myśli. Mnie też tego typu towary dziwią i wywołują pewnego rodzaju zniesmaczeni. Jestem zdziwiony, że nowicjuszki mimo wyraźnego nakazu wyrażonego na piśmie przybyły będąc w posiadaniu tego typu rzeczy. Cóż za jedyne wyjaśnienie mogę podać, że ijoni odwykli od tego co nazywa się dyscypliną i porządkiem wojskowym. Jeśli już nawet część towarzyszy królewskich zdecydowało się na zdradę to boję się myśleć co zalęgło się w sercach zwykłych ijonów. Muszę się przyznać pannie Erynii, że sam swojemu spokojowi się dziwię. Wielu moich znajomych jakich spotkałem po drodze jest w naprawdę kiepskim stanie psychicznym. Zresztą wszyscy których spotkałem są tak zdruzgotani tym co ujawniono u Ma’kirolona Feniksa, że miasto do normalności wróci może za dwa pokolenia elfów, albo ta sprawa będzie jątrzyć w duszach elfów jak Popioły Sokołów. Myślę, że to wpływ Jego Dostojności kapitana Dar’runona Czerwonego z Lewej Gałęzi Smoczego Drzewa Seneszala Wolnego Księstwa Wilka. On chyba nawet w najcięższym terminie jest w stanie zachować spokój.
– Cóż mogę powiedzieć. Jego te sprawy rzeczywiście raczej nie ruszają, ale raczej z tego powodu, że on po garniturach nigdy niczego dobrego się nie spodziewał i raczej nic nie zmieni jego zdania w tej sprawie.
– Chciałbym zauważyć, że Jego Dostojność kapitan Dar’runon Czerwony z rodu Lewej Gałęzi Smoczego Drzewa Seneszal Wolnego Księstwa Wilka teraz sam jest garniturem.
– To nie zmienia jego podejrzliwości względem tej kategorii osób.
W tym momencie nadeszła panna Dorota, której w ciągnięciu wózka z kuframi pomagała piątka lub szóstka sług królewskich. Sama panna Dorota była ubrana w białą suknię bez rękawów. Jej jasne włosy i dość gładka twarz zdradzały, że jest młodsza od swojego kolegi choć wyraźnie starała się być równie elegancka jak on. Zbliżywszy się już wystarczająco rzekła.
– Wybacz mi panie Alfredzie, że tyle musiałeś czekać, ale znalezienie kogoś kto pomógłby mi z tymi bagażami było naprawdę trudne. Wszyscy tragarze są jacy otumanieni i tylko z dużym wysiłkiem można było z nimi się porozumieć. Słyszałam o sprawie Ma’kirolona Feniksa, ale myślałam, że udana koronacja trochę osłabi wpływy tej tragedii na mieszkańców stolicy.
Alfred westchnąwszy rzekł.
– Cóż jak już mówiłem wszystko wskazuje, że ta niezwykle smutna sprawa jeszcze przez dłuższy czas będzie oddziaływać na miejscowych. Zastanawiam się nawet czy jej wpływ kiedyś ustanie… Cóż idę zobaczyć co z Jego Dostojnością kapitanem Dar’runonem Czerwonym z rodu Lewej Gałęzi Smoczego Drzewa Seneszalem Wolnego Księstwa Wilka.
Dorota stwierdziła.
– Pozdrów go od Rady Delegatów Wolnego Księstwa Wilka. A zapomniałabym.
Po tych słowach podeszła do jednego z kufrów i z jego bocznej kieszeni wyciągnęła list. Podawszy go Alfredowi stwierdziła.
– To do króla-elekta. Myślę, że go zobaczysz.
Alfred schowawszy list do wewnętrznej kieszeni marynarki stwierdził.
– Myślę, że powinienem go spotkać.
Po tych słowach udał się do Szpitala Królewskiego gdzie jak się dowiedział został położony jego pan.
Dar’runon spojrzawszy na wchodzącego do pokoju mężczyznę i od razu krzyknął.
– Alfredzie!
Alfred nieco zmieszany rzekł.
– Cieszę się, że Wasza Dostojność mnie poznaje. Jak widzę trochę Waszą Dostojność rozprawa z Księżniczką Umarłego Ludu poturbowała.