Rozdział 26. Mamy Króla
10.00 18 dzień miesiąca Tkacza roku 226 Ery Pokoju
Odrodzone Królestwo Patronii
Regolonat Serce Smoka
Księstwo Smoka
Miasto Smoczy Dwór
Strażnik Tronu Królewskiego Ma’pugolon Wilk spojrzawszy na puste miejsce po Ma’kirolonie Feniksie westchną po czym rzekł.
– Tak. To był wielki mąż. Gdyby nie owa nieszczęśliwa ambicja i religijne szaleństwo mógłby być naprawdę dobrym królem. W każdym bądź razie chciałbym abyśmy zapamiętali go jako osobę pobożną i bojącą się Op’teona. Ostatnie czasy były dla każdego z nas trudne do zrozumienia. Wielu z nas było przerażona tym co się stało. Kto wiem może chciał on ocalić Odrodzone Królestwo Patronii przed kolejną katastrofą, która mogłaby je zmieść z powierzchni ziemi tak jak wcześniej Królestwo Wzgórza Strachu i Wilcze Królestwo. Tak niech to będzie dla nas lekcja, że nawet najszlachetniejsze cele nie mogą być usprawiedliwieniem dla podłych i przerażających środków. W każdym bądź razie chciałbym powitać nasze uszczuplone grono na czwartej sesji Rady Elektorów. Mam większe niż zwykle podstawy twierdzić, że będzie to nasze ostatnie spotkanie w tym celu. Proszę o przystąpienie do głosowania.
Głosowanie odbyło się spokojnie bez jakiś większych zakłóceń.
Strażnik Tronu Królewskiego Ma’pugolon Wilk rozejrzał się po Sali Audiencyjnej. Tłum był mniejszy niż wcześniej, ale kilka kamer zwiastowało, że przez telewizję na patrzy na niego wiele setek więcej osób niż wcześniej. Starając się zachować spokój wziął kartkę z wynikami i odczytał.
– Najdostojniejsi z Dostojnych, dziennikarze znani z szczególnej uczciwości i ty ludu Patronii chciałbym ogłosić, że Rada Elektorów jednogłośnie na nowego Króla Odrodzonego Królestwa Patronii wybrała Strażnika Tronu Królewskiego Ma’pugolona Wilka Księcia Wolnego Księstwa Wilka.
W tym momencie dało się usłyszeć ogromną falę radości. Ma’pugolon powiedział.
– Proszę o zachowanie spokoju… Zgodnie z ustaleniami do objęcia tego urzędu potrzebna jest jeszcze zgoda Najwyższego Kapłana Op’teona. Jeszcze dziś poinformuję Najwyższego Kapłana Op’teona o tym, że został wybrany Ma’pugolon Wilk i poproszę o zgodę na koronację. Zaraz po wysłaniu wiadomości spotkam się z Sądem Królewskim w celu określenia wszystkich spraw formalno-prawnych oraz opracowaniem nowego ceremoniału koronacji uwzględniającego powstałą sytuację. Wraz z Radą Odrodzonego Królestwa Patronii postaram się przejrzeć ustalone dotychczas reguły elekcji królewskiej oraz opracować na przyszłość wszelkie sprawy formalne tak aby następna elekcja jeśli się odbędzie nie spotykała tak dużych problemów proceduralnych. Dziękuję wszystkim za uwagę. Możecie już pójść.
Już po spotkaniu z Sądem Królewskim w biurze Ma’pugolona Kornelia Erynia stwierdziła.
– Moje gratulacje Pugoli.
Ma’pugolon spojrzawszy na zgromadzone papiery stwierdził.
– To jeszcze nie koniec droga Korni. Mam nadzieję, że Najwyższy Kapłan Op’teona nie będzie sprawiał jakiś głupich problemów.
Kornelia stwierdziła.
– Dostojna Sita potrafi być naprawdę przekonująca jak potrzeba.
– Wiesz Korni, że nie chcę angażować Dostojnej Sity w tak delikatne sprawy. Wiesz coś o stanie kapitana Dar’runona Czerwonego Seneszala Wolnego Księstwa Wilka?
Kornelia odpowiedziała.
– Nic ponad to, że go znaleziono i, że czuwa nad nim sierżant Ili’maja Moon. Agent Szalony Pies Graszeryta powoli dochodzi do siebie w towarzystwie swojej żony, ale jest ranny tak na ciele jak i psychicznie. Nie wiem czy zdoła osiągnąć dawny poziom sprawności.
Ma’pugolon stwierdził.
– Prawda jest taka, że nikt z nas którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach nie będzie tak sprawny jak dawniej. Nikt. Zdrada Towarzyszy Królewskich nie wszystkich, ale sporej ich części. Upadek Ma’kirolona Feniksa. Charaktery tak potężne jak on rodzą się niezwykle rzadko i mogą minąć nawet stulecia nim ktoś o tak silnej duszy jak on się urodzi. Uporządkowanie spraw dziedziczenia to kolejna ważna sprawa. Trzeba sprawdzić czy ród Feniksa wygasł całkowicie i kto jest upoważniony do objęcia jego tytułów i własności. Dostojna Mistrzyni Klaudia Rybak już się tym zajmuje. Jest sporo do zrobienia. Czaszkanie zaś ciągle mają te swoje oddziały w Rzeczpospolitej Kondora. To zaś oznacza prawdopodobieństwo czaszkańskiej inwazji.
W tym momencie wszedł do biura wszedł jeden z sług królewskich i rzekł.
– Rada Odrodzonego Królestwa Patronii informuje, że jest gotowa spotkać się z Waszą Wysokością jutro o godzinie 11.
Ma’pugolon odrzekł.
– Dobrze. Proszę poinformować Radę Odrodzonego Królestwa Patronii, że przybędę.
Kornelia kiedy sługa wyszedł zapytała.
– Jaki jest teraz twój tytuł?
Ma’pugolon odpowiedział.
– Król-elekt. Do czasu mojej koronacji oficjalnie jestem tylko „Waszą Wysokością”. Cóż mam nadzieję, że Najwyższy Kapłan Op’teona nie będzie sprawiał zbyt wielkich problemów. Najwyżej podaruję mu się dzielnicę Święte Miasto w mieście Kruczy Jar jako własność tytularną.
Kornelia stwierdziła.
– Cóż myślę, że Najwyższy Kapłan Op’teona nie będzie miał wątpliwości co do twojej osoby.
*
09.45 19 dzień miesiąca Tkacza roku 226 Ery Pokoju
Odrodzone Królestwo Patronii
Regolonat Serce Smoka
Księstwo Smoka
Miasto Smoczy Dwór
Ili’maja ubrana w swój już trochę pomięty biały garnitur patrzyła na leżącego bezwładnie Dar’runona. Owinięty był w sporą liczbę bandaży z czego te na nogach były nasycone gipsem i wzmocnione szynami. Czuwała przy nim odkąd go wynieśli z ruin. Lekarz prowadzący Szpital Królewski parę razy próbował przez te dni przepędzić ją aby przespała choćby kilka godzin, ale ona tylko spojrzała na niego piorunującym spojrzeniem. Na całe szczęście dla siebie nie odmawiała posiłków. Rozstawała się nim tylko na czas operacji, których kilka głównie z powodu kręgosłupa musiał przejść. Przez te właśnie obrażenia kręgosłupa miał on całe plecy usztywnione aby zapobiec wtórnym obrażeniom.
Dar’runon ocknąwszy się rzekł jak tylko wzrok mu nabrał należytej ostrości.
– Ili jestem.
Ili’maja zaraz uśmiechnęła się o ostrożnie pogładziwszy go po włosach rzekła.
– Tak Dari jesteś. Wynieśli cię w naprawdę ciężkim stanie.
– Nie da się ukryć Ili, że musiało mnie nieźle poturbować skoro w taki kokon zostałem zawinięty. Który to dzisiaj mamy.
– Dziewiętnasty dzień miesiąca Tkacza roku dwieście dwudziestego szóstego.
– Czyli jest już po kolejnej rundzie elekcji?
– Tak. Z tego co usłyszałam to wygrał Ma’pugolon Wilk.
– Nie dziwne jeśli Księżniczka Umarłego Ludu załatwiła jego głównego kontrkandydata a reszta regolonów nie wykazywała zbytnich ambicji. Miasto najpewniej dość ciężko przetrwało śmierć Księżniczki Umarłego Ludu.
– Tak Dari. Wszystkie szyby zostały potłuczone na kawałki. Szklarze z ledwością nadążają z wymianą okien a tu jeszcze idzie zima. Sądząc po tym jak czuję temperaturę to zima będzie ciężka. W Księstwie Mewy już widziano śnieg, który jak wielu uważa powinien dotrzeć do nas w ciągu kilku najbliższych dni. Jest do dopiero miesiąc Tkacza a już zapowiadają śnieg i to taki trwały. Szyby zostały potłuczone a na mieszkańców padł strach.
– Ili przetrwaliśmy to się liczy.
– Dari idą pogłoski, że Czaszkanie szykują kolejną inwazję.
– Nie byłbym zdziwiony gdyby uderzyli.
Do pomieszczenia wszedł starszy już lekarz i rzekł.
– Dobrze, że pan się obudził. Zaraz zmienimy panu te wszystkie bandaże. Przepraszam, że pan musiał tyle czekać, ale mamy tu prawdziwe urwanie głowy.
Dar’runon jak tylko ruszono jego łóżko stwierdził.
– Jak rozumiem głównie przez biczowników.
Doktor odpowiedział.
– Nie tylko proszę pana. Nie ma co ukrywać, że śmierć Księżniczki Umarłego Ludu poważnie wstrząsnęła tutejszymi mieszkańcami. Nie mówiąc już o tym jakie zamieszanie zrobiło się po śmierci Ma’kirolona Feniksa. Rany biczowników to mały problem. Ijoni dopiero dochodzą do siebie, więc nikt nie pilnuje sił, którymi dysponowali. Ich osobiste armie zaś pozbawione przywództwa trochę szaleją. Wszyscy w szpitalach biorą po dwa trzy dyżury tylko aby jakoś opanować to wszystko. Śmierć Księżniczki Umarłego Ludu wywołała potężny wstrząs. Wielu od tego hałasu na chwilę postradało zmysły i się pokaleczyło. Inni ogłuchli mam nadzieję, że tylko na czas jakiś. Mamy też poparzenia wrzątkiem i inne typowe dla wstrząsów obrażenia. Problemem rzecz jasna jest sam ogrom prac. Na całe szczęście wybrano już króla. Teraz jeszcze Najwyższy Kapłan Op’teona musi wyrazić swoją zgodę na koronację. W między czasie ustali się nowy rytuał związany choćby z tym, że pogrzeb poprzedniego króla odbył się już jakiś czas temu. Nie wiem ile czasu wszystkim służbom zajmie przywrócenie porządków, ale teraz najbardziej chyba wszyscy obawiają się czy Rzeczpospolita Kondora nie wykorzysta naszej słabości.
Dar’runon stwierdził.
– Spokojnie nie wykorzystają. Mamy trochę wojsk gotowych do walki a oni nic.
Lekarz dała znać, że Ili’maja powinna zostać na korytarzu po czym wprowadził łóżko z Dar’runonem do sali zabiegowej. Tam zdjęto z niego bandaże, przejrzano rany i zrobiono kilka zdjęć kości aby ustalić których opatrunków można już nie zakładać a które jeszcze są konieczne.
Ili’maja czekała niespokojnie u wejścia do sali zabiegowej już dłuższą chwilę kiedy podszedł do niej jakiś ork i rzekł.
– Witaj.
Ili’maja w pierwszej chwili nie poznała swojego rozmówcy był bowiem zarośnięty i lekko brudny. Dopiero po dłuższej chwili skojarzyła.
– Witaj agencie Graszeryto.
Mówiła dość głośno i wolno wiedząc, że często zdarza się na wskutek śmierć Księżniczki Umarłego Ludu głuchota. Szalony Pies odpowiedział powoli.
– Cieszę się, że cię widzę sierżant Moon. Wiem, że ciężko mnie teraz poznać. Moja żona mówi mi, że powinienem się umyć i ogolić.
– Nie będę ukrywała, że przydałoby ci się.
– Może i tak, ale po tym co tam doświadczyłem nie czuję się zbyt dobrze.
– Może powinien obejrzeć cię lekarz.
– Oglądał i nic nie znalazł. Gryzie mnie to, że zostawiłem mego szefa tam w sypialni i teraz…
– Żyje agencie Graszeryto. Nieźle go potłukło, ale żyje. Jest w tamtej sali zabiegowej. Zmieniają mu opatrunki i prowadzą badania aby ustalić jak się czuje.
– Op’teonowi niech będą dzięki. Przeżył. Mój szef żyje… tylko, że ja zachowałem się jak tchórz.
– Myślę, że nikt z nas nie wiedział wcześniej jak należało się zachować w takim przypadku. Siła fal uderzeniowych była straszliwa. Ustawienie się tak aby nie dostać bezpośredniego trafienia było całkiem mądre. Możesz porozmawiać z ratownikami i oni ci powiedzą czy postąpiłeś dobrze czy źle.
Szalony Pies wstał i poszedł spróbować znaleźć w tym zamieszaniu ratowników, którzy go wynieśli i wytłumaczyć im się z tego wszystkiego. Ili’maja patrzyła za nim dopóki nie zniknął za zakrętem korytarza. Choć twierdził, że wszystko z jego ciałem było dobrze to chód jego zdawał się zdradzać jakieś obrażenia. Po dość krótkiej chwili z drugiej strony korytarza nadeszła porucznik Kornelia Erynia ubrana w garnitur lub raczej coś w rodzaju munduru galowego tylko bez wyraźnych oznaczeń stopni. Usiadłszy na tej samej ławeczce co Ili’maja rzekła.
– Witaj sierżant Moon
Ili’maja odpowiedziała.
– Witaj porucznik Erynio.
– Co słychać u Dar’runona?
– Właśnie korzystając z możliwości jaką daje zmiana opatrunków prowadzą badanie jego stanu zdrowia. Z tego co mówił doktor to powinien się wywinąć, ale wątpliwe jest aby odzyskał pełnię sprawności.
Ili’maja zauważyła tylko jak porucznik obejmuje ją ramieniem jakby chciała ją pocieszyć i po chwili poczuła niezwykłą senność. Zasnęła praktycznie na miejscu.