10.00 12 dzień miesiąca Tkacza roku 226 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Serce Smoka

Księstwo Smoka

Miasto Smoczy Dwór

Ma’pugolon patrzył na filary Sali Audiencyjnej kiedy do tego pomieszczenia weszła Regol’lija Sita Kobra ubrana w dość męski garnitur i spodnie. Spojrzawszy na Strażnika Tronu Królewskiego

– Cieszę się, że Wasza Dostojność tak szybko odpowiedział na moją prośbę.

Ma’pugolon powiedział.

– Cóż sprawa jest poważna. Czasu jest coraz mniej.

– Tak wiem. Wykonałam powierzone mi zadanie. Pewność możemy mieć tylko w przypadku jednej trzeciej towarzyszy królewskich. Z pozostałych dwie trzecie nie wiadomo jak się zachowa a jedna trzecia to pewni zwolennicy Regolona Ma’kirolona Feniksa, którzy pójdą za nim w ogień.

Ma’kirolon stwierdził.

– Cóż. My możemy być pewni trzech kompanii a on tylko dwóch. Problem jest z tym jak zachowają się cztery kompanie niepewnych. Przekaż swój raport Mistrzowi Towarzyszy Królewskich niech spróbuje coś z tym zrobić. To nie wygląda zbyt dobrze. Jeśli Ma’kirolon zdołał umieścić swoich ludzi nawet wśród towarzyszy królewskich to sprawa jest naprawdę zła. Jeśli dojdzie do walki sytuacja może być naprawdę pogmatwana. Cóż trzeba rozpocząć odpowiednie starania aby spróbować ograniczyć wpływ tego skażenia.

– Uczynię jak Wasza Dostojność karzę. Chciałaby przeprosić za nieprzyjemności związane z moim listem.

– Na całe szczęście Dostojna Sito użyłem rękawiczek.

– Podziwiam twoją roztropność Dostojny Strażniku Tronu Królewskiego.

– To i owo o tobie słyszałem Dostojna Sito. Ja zaś podziwiam Waszą Wysokość za ostrożność

Kornelia przez całą drogę nic nie mówiła dopiero gdy zostali sami w biurze stwierdziła.

– Jednak w tym liście coś było.

Ma’pugolon stwierdził.

– Cóż jak już mówiłem Sita Kobra to Sita Kobra. Nasycenie jakaś słabą trucizną papieru i koperty to przy jej możliwościach sztuczka dość prosta aby nie powiedzieć dziecinna. Musisz pamiętać, że stoją za nią tysiąclecia doświadczenia prawdziwych mistrzów skrytobójstwa. Słyszałaś pewnie o sprawie Czerwonej Kobry?

– Tak. Nawet teraz Kapitan Dar’runon Czerwony opowiada o niej z pewnym przejęciem wywołanym prawdziwym mistrzostwem. Co prawda sprawę tą prowadził jego pierwszy przełożony, ale i tak w tych opowieściach przebrzmiewa prawdziwy podziw. Raz czy dwa stwierdził, że takich mistrzów już nie ma.

Ma’pugolon uśmiechnął się przeglądając kolejne dokumenty.

– Są Korni. Tylko, że teraz najpewniej służą nam. Z czasem trzeba będzie zwiększyć nad nimi kontrolę, ale dopiero wtedy kiedy sami się nam wystawią. Nie wcześniej. Trzeba będzie powoli zwiększać królewski nadzór nad Sekretariatem Spraw Tajnych tak aby ostatecznie uczynić z niego skutecznie i pewna narzędzie władzy królewskie. Oczywiście myślę, że użycie pełni ich możliwości trzeba będzie ograniczyć do naprawdę nielicznych przypadków. Myślę o nich raczej jak o tarczy utkanej z cieni niż o mieczu, włóczni czy łuku. Jeśli towarzysze królewscy i przyszły król się zgodzą to będę wnioskował aby przynajmniej niewielki oddział stworzył zewnętrzny pierścień ochrony króla. Jeśli Sita jeszcze tego nie zrobiła to trzeba będzie oddelegować inny oddziała na teren Rzeczypospolitej Kondora. Podstawowym zadaniem oddziałów SST będzie raczej likwidacja ewentualnych czaszkańskich siatek wywiadowczych niż próby działań na wrogim terenie. Choć wysunięcie posterunków obserwacyjnych na wrogi teren będzie bardzo dobrym pomysłem. Likwidacja czaszkańskich agentów musi być jednak najważniejsza.

Po tych słowach zaczytał się w jednym dokumencie. Trwało to dłuższą chwilę. W końcu jednak złożył na nim swój podpis. Kornelia zaś przejąwszy ten dokument odłożyła go wraz z innymi podpisanymi dokumentami. Ledwo zdołała stanąć na swoim miejscy kiedy do biura wtargnął sługa świątynny ubrany w brązową szatę przepasany sznurem i rzekł.

– Dostojny Strażniku Tronu Królewskiego Kapłan-ijon chce się z tobą zobaczyć w dość pilnej sprawie.

Ma’pugolon stwierdził.

– Cóż jeśli jest to pilne to już idę. Wezmę ze sobą tylko porucznik Kornelię Erynię.

Kapłan-ijon przyjął ich w swoim oświetlonym świecami biurze. Jak tylko sługa świątynny zamknął drzwi stwierdził.

– Dostojny Strażniku Tronu Królewskiego cieszę się, że przybyłeś na moją prośbę tak szybko.

Ma’pugolon odpowiedział.

– Sługa świątynny powiedział, że sprawa jest dość pilna, więc przybyłem.

Kapłan-ijon rozpaliwszy kilka dodatkowych świec stwierdził.

– Podlegli mi Opiekunowie Świątyń poinformowali mnie, że musieli wysłać strażników świątynnych aby usunęli nadgorliwych kaznodziejów. Było to mocno utrudnione ze względu na rozgorączkowany tłum.

Ma’pugolon odpowiedział.

– Jest to zrozumiałe jeśli musieli użyć strażników świątynnych to obecność jakieś grupy zwolenników jest oczywista. Czy mogę poznać treści tych kazań?

Kapłan-ijon stwierdziła.

– Tak. Tu są ich zapisy… Głównie przypominają one, że Dar’runon Czerwony z rodu Lewej Gałęzi Smoczego Drzewa jest potomkiem Ta’kirolona Krwawego. Ich zdaniem każdy kto przyjaźni się z „nieczystą krwią” powinien zostać oczyszczony przez ogień.

– Cóż obawiam się, że takie oczyszczanie źle działa na płuca i jest raczej zabiegiem dość jednorazowym.

– Dostojny Strażniku Tronu Królewskiego uważam, że żarty należy odstawić na bok gdyż taki rozgorączkowany tłum jest zjawiskiem bardzo niebezpiecznym.

– Kapłanie-Ijonie zdaję sobie sprawę z zagrożenia tym bardziej, że stoję w jego oku. Chciałbym jednak dowiedzieć się czy strażnicy świątynni w razie tych zamieszek będą mnie wspierać czy też staną po stronie Najdostojniejszego Ta’kirolona Feniksa.

Kapłan-ijon rzekł.

– Sprawa nie jest łatwa, ale myślę, że staną po twojej stronie dostojny Strażniku Tronu Królewskiego tym bardziej, że Wydział 15 dokonał przejęcie całego archiwum Loży Świetlistych. Obawiam się, że sprawa tych masowych mordów jest jakoś związana z tym wszystkim co zamierza Ma’kirolon Feniks uczynić.

– To nie jest nasza sprawa dostojny ojcze. Porucznik Kornelio Erynio proszę przekazać przynajmniej kopie tych tekstów kapitanowi Dar’runonowi Czerwonemu. On powinien więcej od nas z tego zrozumieć.

– Tak jest dostojny Strażniku Tronu Królewskiego.

Porucznik Erynia wyszła. Ma’pugolon stwierdził.

– Czcigodny ojcze, myślisz, że uda to się rozwiązać bez rozlewu krwi.

Kapłan-ijon zamyśliwszy się stwierdził.

– Obawiam się, że będzie to nadzwyczaj trudne. Opiekunowie Świątyń pisali mi, że każdy przepędzony kaznodzieja, który nie został aresztowany przemieszczał się w okolice posiadłości Ma’kirolona Feniksa i tam na rogach ulic głosił swoje tezy. Tych pochwyconych przesłuchuje Wydział Czystości Wiary. Wstępne raporty nie wyglądają dobrze.

Ma’pugolon jako osoba nie kształcona w szczegółach świętej nauki stwierdził tylko.

– Rozumiem.

Po tych słowach pożegnawszy się wyszedł. Kornelia wróciwszy z zadania zastała go w biurze starającego się wykonywać swoje obowiązki. Widać było jednak, że ciężar mających nadejść wydarzeń obciążył nie tylko jego serce ale i całą postać. Porucznik Erynia stwierdziła.

– Słyszałam, że nie dojadłeś obiadu. Nie smakował ci?

– Nie Korni nie o to chodzi. Po prostu nie byłem aż tak głodny.

– Chciałabym przypomnieć ci Pugoli, że wszystkie twoje posiłki są dobrze skomponowane pod względem wartości odżywczych. Przy tych temperaturach twoje zapotrzebowanie na energię zaczyna wzrastać. Apetyt też powinien za tym zapotrzebowaniem podążyć. Podczas gdy on spada.

– Korni to miło, że się o mnie troszczysz, ale ja naprawdę nie byłem głodny.

– Martwią cię ci kaznodzieje.

– Raczej to, że zainteresował się nimi Wydział Czystości Wiary. Oznacza, że aresztowanie Ma’kirolona Feniksa może wywołać całkiem duże zamieszki. Nie wiem jak zachowają się tutejsze siły porządkowe. Różnie to może być.

Kornelia zdjąwszy hełm stwierdziła.

– Bądź dobrej myśli. Wszystko będzie dobrze. Pamiętasz musimy wytrzymać trzy godziny. Tylko trzy godziny. Później przybędą drony.

– Masz rację Korni. Martwię się czy w trakcie tłumienia tych zamieszek nie zostanie rozlana krew… za dużo krwi. Wojna domowa to naprawdę paskudna sprawa. Ma’kirolon Feniks to silny gracz. Ma w okolicy kilka posiadłości tam zaś mogą być poukrywani wieczni wojownicy. Oni zaś najwyraźniej są zdolni do wszystkiego.

-Rozumiem cię. Rzeczywiście zaczynać panowanie od akcji czyszczenia miasta z krwi to naprawdę kiepski początek.