W tym samym czasie Dar’runon patrzył jak schodzą się poszczególni dowódcy oddziałów. Zebrali się w jednym z pomniejszych salonów pałacu książęcego.

Jak tylko wszyscy zasiedli za stołem Dar’runon stwierdził.

– Dobrze. Pierwszy niech mówi kapitan z 36 Kompanii Piechoty.

Rzeczony kapitan elf o ciemnych włosach przetykanych srebrem stwierdził.

– W toku walk 36 Kompania Piechoty została zredukowana do mniej więcej połowy brygady. Jestem w trakcie porządkowania rezerw, jakie nam przydzielono. Spodziewam się, że reorganizacja powinna zająć jakieś trzy lub cztery dni.

Dar’runon zapytał tego kapitana.

– Jak wygląda kwestia amunicji?

– Działa 36 Kompanii wystrzelały cały zapas podręczny. Biuro uzupełnień otrzymało już stosowny raport. Co do broni osobistej to jeszcze nie skończyliśmy sprawdzania ładownic zabitych żołnierzy, ale po walce żywi mieli zwykle w ładownicach po jednym magazynku.

Dar’runon zapisawszy to stwierdził.

– Dobrze. Teraz samodzielne drużyny pancerne.

Odezwał się sierżant 1 Samodzielnej Drużyny Pancernej.

– Jeśli pan seneszal pozwoli to będę mówił również za swojego kolegę. Maszyn w moim oddziale zachowały się dwie a w 2 Samodzielnej Drużynie Pancernej trzy. Amunicja poszła właściwie cała. Zostało nam tylko po jednym pocisku na czołg. Problemem jest kwestia paliwa. Ostatnie manewry bitwy wykonywaliśmy właściwie na jego oparach. Do czasu jego dostarczenia jesteśmy całkowicie niezdolni do walki. Biuro uzupełnień wie o tej sytuacji. Co do zniszczonych maszyn wroga to na tą chwilę możemy podać, że zniszczyliśmy 123 maszyny wroga dodatkowo mogę podać co uszło uwadze mojego kolegi Kapitana Orła, że jego ludzie zniszczyli w walce coś koło drugie tyle wrogich maszyn.

Dar’runon stwierdził.

– Ich artyleria zaś zniszczyła około 120 maszyn wroga. To razem daje około 365 zniszczonych maszyn przez siły zorganizowane w centrum. Jak rozumiem natarcie na skrzydłach było tylko trochę mniejsze.

Kapitan 35 Kompanii Piechoty stwierdził.

– Tak. Na moim odcinku udało się zniszczyć około 243 wrogich maszyn. Część uciekła i próbowała zwiększyć natarcie na centrum. Przed tym spotkaniem sztabu rozmawiałem z swoim kolegą z kompanii karnej, która była na skrajnym skrzydle. On oszacował liczbę zniszczonych maszyn tylko na 230. Chciałbym zauważyć jednak, że uderzenie na nasze pozycje miało prawdopodobnie tylko zapobiec próbie oskrzydlenia. Nasze straty są przez to o wiele mniejsze. Poziom wojsk po reorganizacji to jedna brygada i w drugiej drużyna i pół. U każdego rzecz jasna. Raport trafił już do biura uzupełnień.

Dar’runon stwierdził.

– Dobrze. Teraz jak wyglądała sytuacja na drugim skrzydle?

Kapitan 37 Kompanii Piechoty stwierdził.

– Podobnie, choć trzeba przyznać, że w związku z tym, że nie byliśmy do końca osłaniani przez natarcie sił pancernych udało się mi zachować tylko brygadę i drużynę.

Dar’runon nieco opadł na swój fotel.

– Tak jak myślałem. Byliśmy bardzo blisko klęski. Jak rozumiem samodzielna drużyna artylerii wykazała się podobną celnością.

Dowódca tej jednostki odpowiedział.

– Ciężko stwierdzić. W zamieszaniu bitewnym ciężko było stwierdzić trafienie, ale myślę, że tak.

Dar’runon podsumował.

– Zniszczyliśmy w sumie około tysiąc trzysta maszyn wroga. Czy ktoś ma pomysł ile on miał tego w sumie.

Dowódcy smutno pokiwali głowami. Dar’runon stwierdził.

– Dobrze. Teraz posłuchajcie mnie uważnie. Jeśli nastąpi kolejne uderzenie to chcę, aby w każdej drużynie piechoty był granatnik lub inna sztuka broni ciężkiej. Naszym problemem jest siła ognia. Żołnierz lub żołnierze z bronią ciężką mają oddawać strzał, jako pierwsi lub jeśli widać będzie, że znoszą cel jednym strzałem uderzać na inny cel niż reszta drużyny. Musimy obronić to miasto. Musimy. Wróg doznał poważnych strat. Może to skłoni go do trochę rozważniejszego wybierania środków… Chociaż wątpię w to.

Kapitan 36 Kompanii Piechoty zadał pytanie.

– Dostojny seneszalu czemu masz takie wątpliwości?

Dar’runon odpowiedział.

– Niektórzy mawiają, że jeśli zbyt długo patrzysz w Ciemność to Ciemność zaczyna patrzeć w ciebie. Może zbyt wielu szaleńców w życiu widziałem i zaczynam Ciemność z Szaleństwem mylić. Te numery. Oni osoby traktują jak produkty. Kolejne produkty, które jeśli nie sprawdzają się w swojej roli to należy zniszczyć. Myślą, że są następnym etapem rozwoju społeczeństwa… Posłuchaj mnie kapitanie. Atakujesz wioskę jakiegoś plemienia z epoki kamienia dysponując nowoczesnym sprzętem.

Kapitan 36 Kompanii Piechoty odpowiedział.

– Raczej bym nie uderzał chyba, że uznałbym tą wioskę za realne zagrożenie. Nie wiem tylko co zmusiłoby mnie do uznania takiej wioski za realne zagrożenie. Nawet gdyby była tam bomba zdolna zniszczyć całą planetę to raczej mało prawdopodobne aby tamtejszy ludek użył tej bomby.

Dar’runon stwierdził.

– Masz rację. Coś musiało ich zmusić do uznania nas, którzy jesteśmy przy ich rozwoju technologicznym właśnie w epoce kamienia do uderzenia na nas. Pytanie tylko, kiedy przekroczyliśmy tą granicę?

Kapitan 36 Kompanii Piechoty stwierdził.

– Żaden z nas nie jest uczonym lub Tanaonem. Tylko ktoś taki mógłby odnaleźć odpowiedź na to pytanie.

Dar’runon stwierdził.

– Dobrze. Jeśli nie macie żadnych innych pytań to możecie odejść. Musimy zachować czujność. Wydaję mi się, że część wrogich maszyn wykonała manewr odwrotu.

Wojskowi odeszli każdy ku swojemu oddziałowi.

Dar’runon usiadł i zaczął przeglądać zgromadzone papiery. Próbował zrozumieć co dokładnie zmusiło technomantów do ataku. W końcu spojrzał na raport z badania miejsca znalezienia agentki Julii Wróżki. Wtedy też technomanci stanęli wobec ryzyka ujawnienia swego istnienia. Wtedy jednak nie zareagowali. Podobnie przy badaniu Portalu. Też woleli siedzieć cicho.

Nagle do salonu wszedł Szalony Pies i rzekł.

– Pełniący obowiązki Księcia Wilka kapitan Wydziału 15 Do Spraw Niestandardowych Ma’pugolon Wilk wzywa cię sierżancie Wydziału 15 Do Spraw Niestandardowych Dar’runonie Czerwony z rodu Lewej Gałęzi Smoczego Drzewa na spotkanie.

Dar’runon uśmiechnąwszy się stwierdził.

– Przekaż kapitanowi, że już idę.