Dar’runon zaś wrócił do swojego mieszkania gdzie spotkał Ili’maję.
Była czymś zdenerwowana. Zaraz stwierdziła.
– Co ty sobie wyobrażasz!? Czy ty w ogóle liczysz się z tym jak ja się o ciebie boję!? Pchasz się w samo centrum walki! Czy ty szukasz śmierci?! Najpierw wyznajesz mi miłość a później zupełnie nie liczysz się ze swoim życiem!!!
Na chwilę przerwała, aby złapać oddech. Dar’runon przytulił ją ostrożnie i rzekł.
– Wiem, że to wyglądało naprawdę groźnie. Wiesz Ili, że cię kocham. Naprawdę uważałem na siebie. Przepraszam, że cię tak nastraszyłem. Nie chciałem uwierz mi Ili nie chciałem. Po prostu znowu byłem w ogniu strzelaniny. Chyba za bardzo polubiłem ten smak ryzyka. Tęskniłem za tym od dwóch lat. Naprawdę starałem się zachować ostrożność. Trzeba było jednak działać szybko.
Ili’maja wtula uspokoiła się trochę. W końcu stwierdziła.
– I tak uważam, że tam szukałeś śmierci. To nie było wobec mnie w porządku.
– Wiesz przecież, że jestem żertwą Szalonej Pani.
– To jednak nie oznacza, że przy każdej okazji musisz aż tak bardzo szukać. Czas twojego ofiarowania minął. Jest nadzieja. Wygramy tą wojnę. Zaprowadzimy porządek w królestwie. Musisz żyć. Dla mnie. Op’teon przecież…
Znowu zamilkła. Dar’runon rzekł.
– Cichaj. Rozumiem cię moja ty księżniczko o kocich oczach.
Ili’maja wtuliwszy się rzekła.
– Jeśli jestem księżniczką to ty musisz stać się księciem w porządku duszy. Czas twojego ofiarowania minął. Dla wielu jesteś już symbolem. Nie musisz im nic udowadniać. Tylko proszę cię szanuj swoje życie. Jest nas tylko garsteczka, ale ocalimy Patronię. Jeśli nie wyrzekniemy się naszego dziedzictwa dokonamy tego.
W końcu nie była w stanie powstrzymać łez. Dar’runon ująwszy ją za głowę rzekł.
– Płacz moja księżniczko o kocich oczach. Niech te łzy spłuczą ci serce. Niech spłyną do mojego serca. Nie mogę o nich nigdy zapomnieć. Łez jednorożca, które nigdy nie powinny zraszać ziemi. Wybacz mi.
Nagle do mieszkanie weszła Julia Wróżka i rzekła.
– Sierżant Dar’runon Czerwony i agentka Ili’maja Moon są wzywani na naradę wojenną do pałacu książęcego. Osobisty rozkaz kapitana Ma’pugolona Wilka
Dar’runon stwierdził.
– Rozumiem. Już idziemy. Wybacz mi Ili postaram się znaleźć jeszcze czas na wspólne spotkanie.
Ili’maja wyprostowawszy się stwierdziła.
– Tak jest. Proszę potwierdzić nasze przybycie.
Sala Książęca zdawała się po prostu tonąć w fali dowódców różnego stopnia pochodzących z wszystkich rodzajów wojsk. Kapitan Ma’pugolon siedział na niewielkim składanym krześle przed krzesłem książęcym. W końcu stwierdził widząc, że już wszyscy się zgromadzili.
– Witajcie. Starym zwyczajem patrońskim chciałbym zebrać naradę wojenną. Udało się nam odnieść wspaniałe zwycięstwo, bo byliśmy zjednoczeni. Każdy z nas znał swoje zadanie i każdy z nas wykonał je dobrze niektórzy nawet może wykazywali się zbyt wielką gorliwością. W każdym bądź razie teraz chciałbym abyśmy wspólnie dyskutując zachowali tą wspaniałą jedność także w czasie dalszych działań. Co radzicie?
Jeden z sierżantów wojsk pancernych stwierdził.
– Moja rada jest prosta. Należy wykorzystać to, że wrogie siły są właściwie całkowicie zniszczone i uderzyć na wrogą bazę. To powinno zakończyć tą wojnę.
– Cenię to zdanie panie sierżancie. Chciałbym jednak zauważyć, że nie mamy pewności czy wróg nie ma jeszcze jakiś obwodów.
– Panie Kapitanie czy mogę poznać powody przypuszczeń, że wróg może posiadać jeszcze jakieś obwody. Na przykład zdjęcia budynków koszar lub hangarów. Czegokolwiek gdzie mógłby jeszcze jakieś siły zachować
– Panie sierżancie oddziały Regol’liji Kobry zabezpieczyły w drugiej bazie portal pod względem technologicznym całkiem podobny do portalu, jaki udało się nam zabezpieczyć w Regolonacie Kondora po Czwartej Wojnie Czaszki. Ponad to nie mamy obrazu tej bazy gdyż zasłaniają ją hologramy ponad to szacunki dotyczące jej powierzchni wskazują dość jednoznacznie konieczność istnienia jakiś struktur podziemnych o nieoznaczonym rozmiarze.
– Panie kapitanie przecież mogą istnieć tylko te dwie bazy. Czy mamy jakieś potwierdzone informacje o jakiś innych wrogich bazach ponad te dwie, o których wiemy?
– Tak panie sierżancie. Wiemy o przynajmniej jeszcze trzech wrogich bazach. Całkiem prawdopodobne, że jest ich więcej.
– Czy pan kapitan mógłby nam zdradzić podstawy tych przypuszczeń.
– Cóż jak pan sierżant wie jakiś czas temu udało się nam przechwycić i przekonać do współpracy jedną z zabójczyń technomantów. Od niej dowiedziałem się a później pewne skrawki informacji uzyskanych z podsłuchu potwierdziły, że u technomantów rządzi Wysoka Rada. To, co teraz powiem to już zeznania tej zabójczyni. Członkami Wysokiej Rady są Wielcy Mistrzowie. Każdy z nich rządzi w jednej z pięciu najstarszych i najważniejszych baz technomantów. Oczywiście moi ludzie cały czas pracują nad potwierdzeniem tych zeznań. Zabezpieczona baza prawdopodobnie nie należy do tej piątki. Jej ograniczony rozmiar wskazuje raczej na pomniejszą bazę o charakterze bądź obserwacyjnym bądź badawczym.
– Wobec tego chciałbym wiedzieć co pan kapitan planuje. Czekanie oznacza dla nas zagładę.
– Wiem. Co prawda aktualnie raczej nie grozi nam atak z strony wrogich sił ze względu na to, że na ich łączach komunikacyjnych są straszne zakłócenia. Agent Biały Kapelusz cały czas pracuje nad zrozumieniem jak ich sieć komunikacyjna funkcjonuje. Jeśli przybył chciałbym go prosić o zabranie głosu.
Agent Biały Kapelusz po części wypchnięty z tłumu otrząsnąwszy się stwierdził.
– Proszę o wybaczenie, że mam tak mało informacji i są one prawdopodobnie niezrozumiałe ze względu na ich specjalistycznych charakter. Matryca, bo tak jest określana przez samych zainteresowanych jest siecią rzeczy z możliwością prowadzenie obliczeń rozproszonych. Jej głównym problem jest fakt, że co jakiś czas występują w niej całe kaskady zakłóceń, które będę wzorem samych technomantów nazywał burzami lub burzami Matrycy. Jestem pewny, że owe burze mają charakter raczej informatyczny niż techniczny. Aktualnie próbuję ustalić, czym różni się układ Matrycy podczas normalnej jej pracy od tego podczas burzy. Wydaję mi się, że udało się mi odnaleźć całkiem ciekawy trop. Otóż podczas burzy pojawiły się szeregi komunikatów o bardzo podobnym, jeśli nie identycznym adresie, ale różnych treściach. To mi przypominało trochę zombi-atak z normalnych sieci komputerowych. Muszę sprawdzić czy te seryjne wiadomości mają jakiś związek z burzami oraz z czymś, co określamy mianem „Protokołu Nemezis” a którego zabezpieczenie i zniszczenie jest jednym z celów działań technomantów. Jestem przekonany, że to właśnie odkrycie, co jest aż tak niebezpiecznego w tych kilkudziesięciu linijkach kodu programistycznego, że Wysoka Rada Technomantów zdecydowała się na ujawnienie i całą serię zabójstw.
W tym momencie odezwał się znowu kapitan Ma’pugolon Wilk.
– Jak pewnie już wiecie zabójstwo waszego księcia, jego brata i syna nie były jedynymi. Z najważniejszych ofiar trzeba odnotować następcę tronu oraz królewskiego seneszala. Ofiary byłyby o wiele więcej gdyby nie czujna obecność Sekretariatu Spraw Tajnych. Z tych, którzy przeżyli najważniejsi są Mistrz Daralan Tanajalan Run’runon z Wieży z Kości Słoniowej, Regolon Ma’kirolon Feniks oraz Przewodnicząca Rady Wieży z Kości Słoniowej Run’lija Pajda. Niestety Sekretariat Spraw Tajnych z różnych powodów zawiódł w sprawie ochrony większości kapitanów wojsk królewskich i różnego rodzaju kluczowych urzędników wobec tego możliwość udzielania nam wsparcia przed regularne oddziały królewskie jest dość ograniczona. Dla zachowania porządku Jego Królewska Wysokość Mi’runon Drugi mimo niewypowiedzianego żalu wydał mi rozkaz pełnienia obowiązków księcia do czasu rozstrzygnięcia, kto powinien na stałe pełnić ten urząd.
Ten sam sierżant wojsk pancernych, co wcześniej stwierdził.
– Niech upiory wezmą te genealogiczne zawiłości czy za ich przyczyną nie dość nieszczęść padło na nasze księstwo i królestwo!
– Rozumiem twoje zdenerwowanie panie sierżancie. Osobiście też uważam, że spory między wielkim rodami ijońskimi są poważnym zagrożeniem dla całego królestwa. Łączenie sporej części nieszczęść, jakie ostatnio spadły na królestwo z tymi budzącymi pewnego rodzaju zgorszenie sporami i praktykami też wydaję mi się słuszne. Obawiam się, że nie wszystkie związki zostały ujawnione i nie wszystkie nieszczęścia, jakie miały spaść na nas za ich sprawą spadły. Wracając jednak do spraw ważnych to w związku z pewnymi brakami na urzędach i chęcią przezwyciężenia jak to zostało nazwane genealogicznych zawiłości chciałbym na ten jak mam nadzieje krótki okres mianować na urząd Seneszala Księstwa Wilka sierżanta policji królewskiej Dar’runona Czerwonego. Mam nadzieje, że jego współpraca z kapitanami, brygadierami i sierżantami będzie dobra, jeśli nie bardzo dobra. Jeśli nikt nie ma nowych pomysłów to chciałbym odbyć z nowym Seneszalem krótkie spotkanie.