Wpatrując się w okno
pędzącego jak życie pociągu
czuję zapach wiosny
z garścią marzeń
podróż w siebie
Na powiekach drgało słońce
pod skórą kipiał dreszcz
Wymykałam się stereotypom
i to było (we mnie) nadzwyczajne
W dziurawej kieszeni ściskałam trzy gwiazdy
kroplę porannej rosy
kochałam i byłam kochana
A dziś
w przeddzień wczorajszych wspomnień
snuję nadzieję
ktoś kiedyś
pokocha mnie (jeszcze)
i będzie mi dane zostawić
(moją) ostatnią wolę
na peronie: Niebo