W końcu tuż przed świtem Kapłan-Ijon opuścił pokój Dar’runona.
Szalony Pies gdy to ujrzał bo przez całą noc nie mógł zasnąć rzekł.
– Ja też chciałbym z ojcem chwilę porozmawiać.
Dar’runon nie mogąc się doczekać swego podwładnego zaczął się ubierać i szykować do akcji. Szalony Pies stwierdził wchodząc dopiero po dłuższej chwili.
– Przepraszam za spóźnienia.
Dar’runon odpowiedział wkładając ostatni magazynek do ładownicy.
– Nie spóźniłeś się mój przyjacielu. Przybyłeś dokładnie na czas. Słońce właśnie wschodzi… Ruszajmy. Kapitan Julia Wilczek najpewniej już rozpoczyna szturm.
Kapitan Julia Wilczek właśnie szła ulicą Ta’pugolona Feniksa wychodzącą z ulicy Sokoła i kończącą się w Posiadłości Feniksów. Ubrana była w swój pancerz i czerwony kapitański płaszcz. Szła z obnażonym pałaszem. Tuż za nią jechała Drony Czołgowe uzbrojone w podwójne działka impulsowe kaliber 12 mm. Działka te były ustawione tak aby wystrzał z jednego odbywał się w połowie cyklu strzeleckiego drugiego. Za Dronami Czołgowym szły na swych czterech nogach drony typu „Pająk” używane choćby podczas ataku na Wilczy Dwór. Tamta wojna uświadomiła technomantom poważne wady w konstrukcji jak i oprogramowaniu. Za dronami zaś szła gotowa wejść między nie Kompania Kolonialna. Od Posiadłości Feniksów wyszły do nich całego gromady biczowników którzy byli uzbrojeni w karabiny szturmowe. Dodatkowo część z nich niosła gotowe do zapalenia butelki z benzyną lub inną materią zapalającą. Kapitan Julia Wilczek stanąwszy stwierdziła.
– Drony stać.… Do wszystkich zgromadzonych członków arcybractw biczowników oraz ich zwolenników. Zgodnie z rozkazem dostojnego Strażnika Tronu Królewskiego Ma’pugolona Wilka Księcia Wolnego Księstwa Wilka macie natychmiast się poddać w moje ręce. Jeśli będziecie stawiać opór mam prawo was wszystkich uznać za buntowników. Po złożeniu broni zostaniecie przekazani do Wydziału Czystości Obyczajów w celu dalszego postępowania.
Biczownicy krzyknęli.
– Śmierć błędnowiercom! Śmierć nieczystym!
Kapitan Julia Wilczek aby pokazać, że nie zawaha się stwierdziła.
– Do wszystkich jednostek. Opuścić osłony.
Kolejne osłony ujawniały się. U dronów czołgowych miały one kształt kopuł a u starszych raczej czegoś w rodzaju walca o zaokrąglonych krawędziach. Biczownicy jeszcze raz krzyknęli.
– Śmierć błędnowiercom! Śmierć nieczystym.
Kapitan Julia powiedziała.
– Drony pierwszej linii. Odbezpieczyć broń.
Pierwsze butelki zostały zapalone i zaraz poleciały. Nie trafiły one nikogo tylko rozbłysły na ulicy płonącymi kałużami. Kapitan Julia Wilczek przyłożywszy pałasz do twarzy stwierdziła.
– Drony pierwszej linii. Otworzyć ogień ciągły.
Cztery drony czołgowe stojące w pierwszej linii otworzyły ogień i już po chwili w powietrzu dało się poczuć zapach ozonu jaki towarzyszy strzałom z broni impulsowej. Kapitan Julia Wilczek opuściła pałasz. Mimo, że kolejne impulsy energii powalały biczowników ci wytrwale uzupełniali szeregi. Kapitan Wilczek widząc, że wróg szykuje się do natarcia stwierdziła.
– Drony Drugiej Linii. Wzmocnić szereg strzelecki.
Drony podjechały między już strzelające maszyny i otworzyły ogień tak, że teraz strzelało siedem dronów. Pstra fala biczowników mimo to zaczynała wzbierać. Kapitan Julia Wilczek wobec takiej sytuacji stwierdziła.
– Kompania Kolonialna. Drużyna 1 Brygady 1 uzupełnić szereg strzelecki.
Dopiero tak masywny strzał zatrzymał a właściwie tylko osadził natarcia zwolenników Ma’kirolona Feniksa. Parli oni dalej, ale nie mogli przekroczyć linii sześciuset metrów. Kapitan Julia Wilczek mając nadzieje, że uda się jej związać wystarczające siły wroga spojrzała w niebo. Właśnie nadlatywał transporter wiozący Dar’runona i jego oddział. Biczownicy też ich zauważyli i zaraz otworzyli ogień. Rozbłyski ujawniły pole siłowe. Kapitan Julia Wilczek widząc to powiedziała.
-Kompania Kolonialna. Sekcje 1 i 2 1 Drużyny 1 Brygady dwa kroki na przód… Sekcje 3 i 4 1 Drużyny 1 Brygady dwa kroki na przód. Drony Pierwszej Linii równać linię strzelecką. Drony Drugiej Linii, równać linię strzelecką.
Siostra Pilot stwierdziła.
– Nie wiem czy uda się mi dolecieć. Ostrzał jej naprawdę intensywny.
Dar’runon odpowiedział.
– Nie możemy zawrócić. Jeśli stracisz osłony postaraj się awaryjnie wylądować jak najbliżej celu misji.
Dar’runon czuł w ładowni potężny ostrzał. Biczownicy strzelali dość niecelnie, ale ich liczba była wystarczająca aby zrekompensować ten brak. W powietrzu było setki jeśli nie tysiące pocisków. Ostatni odcinek był przerażający. Ładownię wypełniał niewielki ale stały wstrząs. Porucznik Kornelia Erynia nerwowo coś obliczała na swoim niewielkim panelu przymocowanym do przedramienia. W końcu stwierdziła.
– Mamy szczęście, że te wibracje nie uderzają w żadną stałą harmoniczną. Myślę, że powinniśmy dolecieć. Pierwsi wyskakują Dar’runon i Szalony Pies. Druga para to ja i ten żółtodziób.
-Nazywam się Ar’daron Sokół.
– Dobra. Następnie wyskakuje 1 sekcja. Przesunięcie w drugie parze uzupełnia 2 sekcja. Wątpię aby 2 sekcja zdążyła w całości wyskoczyć, ale dalej wyskakujemy według zwykłego planu. Działko zostaje. Będziemy szturmować.
Siostra Pilot stwierdziła.
– Pierwsza para proszona do włazu głównego.
Dar’runon wstając stwierdziła.
– Czas zaczynać.
Dar’runon ostatni raz spojrzał na wnętrze ładowni. Właz główny był położony z tyłu. Według założeń to masa transportera i jego osłony miały chronić przed ostrzałem, ale i tak ostatni odcinek jawił się jako najniebezpieczniejszy. Szalony Pies gdy tylko właz otworzył się całkowicie stwierdził.
– Jestem gotów.
Dar’runon nic nie odpowiedział tylko przebiegł po rampie i wskoczył na balkonik. Momentalnie otworzył drzwi. Szalony Pies był tuż za nim. Wbiegł do pokoju aby zrobić miejsce dla porucznik Kornelii Erynii i agenta Ar’darona Sokoła.
W pokoju były dwie osoby. Ma’kirolon Feniks w swym garniturze i tajemnicza postać kobieca ubrana w białą szatę z kapturem jakby tkaną w całości. Była rzeczywiście lekko podświetlona jakby od środka. Dar’runon po dłuższej chwili stwierdził.
– Dobrze Księżniczko Umarłego Ludu. Koniec przedstawienia.
Ma’kirolon Feniks spojrzał ze zdziwieniem na swoją „niebiankę”. Ta odrzekła.
– Mówiłam Ta’kirolonowi Krwawemu by na spotkanie z tobą nie wybierał się sam. Głupiec się uparł, że jest wystarczająco potężny. Cóż popełnił błąd, który zaraz naprawię.
Ma’kirolon Feniks stwierdził.
– Nie rozumiem. Czy ktoś może mi to wszystko wytłumaczyć?
Księżniczka Umarłego Ludu nic nie powiedziała tylko najpierw jakby czulę ujęła głowę Ma’kirolona Feniksa aby po dłuższej chwili po prostu skręcić mu kark. Wampirzyca stwierdziła.
– Cóż zrobił co miał zrobić. Skoro już wszystko jasne to pozwolicie, że się przebiorę.
Po tych słowach zdjęła kaptur. Szata zaś jakby rozwarła się pionowo w dół ujawniając pełny strój wykonany z skóry odbitej futrem. Dokładnie nad sercem miała ona misternie wszyty klejnot przypominający topaz barwy żółtej lub nawet złocistej kształtu owalnego w oprawie ze złota. Dla wygody nosiła spodnie. Miecz dość krótki miała przypasany do lewego boku. Szalony Pies zdołał już wyciągnąć Dar Twórców i podać go Dar’runonowi. Wampirzyca widząc długość ostrza pozwoliła sobie zakpić tym słowami.
– Mężczyźni. Czy dla was rozmiar ma aż tak wielkie znaczenie.
Dar’runon odpowiedział.
– Cóż. Chciałbym zauważyć, że Ta’kirolon Krwawy używał większego i jakoś mu to nie pomogło. Mogę prosić panią do tańca?
Księżniczka Umarłego Ludu wyciągając swój miecz o gałce w kształcie czaszki odpowiedziała.
– Tylko muzyka taka słaba.
Dar’runon chwytając miecz oburącz odrzekł.
– Trudno… agencie Graszeryto mógłbyś odłożyć Ma’kirolona Feniksa na jego łóżko…
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wampirzyca zaraz uderzyła. Dar’runon zablokowała ten cios. Wampirzyca najwyraźniej rozdrażniona blaskiem Daru Twórców prawie cały czas wściekle atakowała. Dar’runon zaś spokojnie blokował cios za ciosem. Porucznik Kornelia Erynia widząc, że Kapitan Czerwony sobie powinien poradzić wysłała 1 sekcję aby spróbowała wesprzeć główne uderzenie akcją od tyłu. Jak tylko wojowniczki znikły za rogiem uruchomiła komunikator.
– Tu Porucznik Kornelia Erynia. Proszę o połączenie z bazą.
– Tu Strażnik Tronu Królewskiego Ma’pugolon Wilk. Jak wygląda sytuacja?
– Udało się nam wykonać desant. Ma’kirolon Feniks nie żyje. Dar’runon walczy z tą całą Księżniczką Umarłego Ludu. Wysłałam 1 Sekcję aby spróbowała zajść biczowników od tyłu. Z tego co zauważyłam poszedł z nimi agent Ar’daron Sokół. Agent Szalony Pies Graszeryta został z „swoim panem”. Sam mówi, że jest psem. Siostra pilot odleciała ze względu na ostrzał zabierając ze sobą sekcję 2, 3 i 4. Ostrzał ze strony biczowników jest nadzwyczaj silny.
– Przyjąłem. Kapitan Julia Wilczek rozpoczęła już powolne wypierania biczowników z ich pozycji. Do tej pory nie było meldunków o Wiecznych Wojownikach. Gdzie ich wcięło?
– Tu agent Ar’daron Sokół. Jednego z nich zaleźliśmy. Okazało się, że siostry z OU-SWSN wzięły parę granatów zapalających. Uwaga!
Rozległ się charakterystyczny przeszywający dźwięk. Księżniczka Umarłego Ludu odczuwając go mocniej od swego rywala zmyliła krok i potknąwszy się o własną nogę upadła. Dar’runon podszedł do niej i stwierdził.
– Niech Op’teon okaże ci swe miłosierdzie i przyjmie do swojego Królestwa.
Po tych słowach wbił jej swój miecz w serce przez ów tajemniczy klejnot rozłupując go na części. Szalony Pies wiedząc co zaraz się stanie pobiegł skryć się na balkon mając nadzieję, że fala wychodząc nie trafi go bezpośrednio. Zaraz jednak potężny ryk i jego dosięgną. Właściwie w całym Smoczy Dworze popękały w drobny mak szyby. Najbliżej znajdujące się osoby od tego ryku po prostu ze strachu padł na ziemię padając ofiarą czasowej głuchoty i obłędu. W całym Księstwie Smoka dało się słyszeć o zwierzętach, które tak się przestraszyły, że same sobie zadały rany. W Regolonacie Serce Smoka zaś dało się widzieć wszelkie objawy zwykłego przerażenia u zwierząt.
Dar’runona odnaleziono dopiero po kilkugodzinnych poszukiwaniach ledwo żywego. Szalony Pies widząc co się stało zasmucił się tak, że jego żona martwiąc się o jego życie przyjechała do Smoczego Dworu. Porucznik Kornelia Erynii przeżyła choć tak jak poprzednio jej pancerz nie nadawał się już do użytku. Sekcja 1 Oddziału Uderzeniowo-Szturmowego również przeżyła a ich pancerze wymagały tylko generalnego remontu. Kapitan Julia Wilczek wraz z Kompanią Kolonialną i Chorągwią Bazy Zeus przetrwały i potrzebowali bądź to dłuższego urlopu bądź to gruntowego remontu. Posiadłość Feniksów została mocno zrujnowana tak iż nie nadawała się do dalszego użytkowania bez generalnego remontu. Arcybractwa Biczowników poddały się jak tylko mogły i zostały oddane Wydziałowi Czystości Wiary, który nakazał ich rozwiązanie. Sami biczownicy zostali aresztowaniu i przeszli proces korekty religijnej który w większości przypadków zakończył się pełnym sukcesem.