10.00 23 dzień miesiąca Wołu roku 226 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Serce Smoka

Księstwo Smoka

Miasto Smoczy Dwór.

– Dostojny Strażnik Tronu Królewskiego mnie wzywał?

Ma’pugolon westchnąwszy obrócił się tyłem do balkonu. Słowa te padły z ust najniebezpieczniejszej kobiety w całej Patronii. Ubrana była w swoją ulubioną czerwoną suknię do kostek. Odkryte ręce zdawały się udowadniać tylko i wyłącznie pokojowe zamiary, ale Ma’pugolon wiedział, że Sita Kobra umie zabić gołymi rękoma przynajmniej na kilka sposobów. W końcu westchnąwszy ponownie stwierdził.

– Tak. Wzywałem cię. Podejrzewam cię o głosowanie na mnie.

Sita uśmiechnąwszy się usiadła przy przygotowanym stoliku. Następnie już siedząc stwierdziła.

– Z tego co mi wiadomo to nie jest przestępstwo.

Ma’pugolon usiadłszy również stwierdził.

– Nie jest. Chce wiedzieć dlaczego tak zrobiłaś.

Sita westchnąwszy stwierdziła.

– Cóż. Ma’kirolon Feniks po pierwsze jest bardzo surowy. Może nawet zbytnio. Po drugie z tego co wiem nie ma i nie może mieć potomstwa. Ta’ijon Dzik z kolei ma syna, ale jest stanowczo zbyt łagodny a tempo podejmowania przez niego decyzji może być niewystarczające wobec grożącego nam konfliktu.

Ma’pugolon kiedy słudzy rozlali im herbaty do eleganckich filiżanek stwierdził.

– Właśnie. Już Klaudia wspominała o jakiś siłach gromadzących się w Rzeczpospolitej Kondora. Mam nadzieję, że jesteś w stanie powiedzieć coś więcej.

Sita uśmiechnąwszy się powiedziała.

– Co chcesz wiedzieć? Jakiego rodzaju podgrzewacza wody używają?

Ma’pugolon z ledwością powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem. Opanowawszy się stwierdził.

– Nie, aż takie szczegóły nie są mi na chwilę obecną potrzebne. Przede wszystkim chcę wiedzieć kim oni są.

Sita Kobra odrzekła.

– Cóż to akurat jest łatwe do ustalenia. To są Czaszkanie. Nie wiem jeszcze czy to są tylko czaszkańskie elfy czy też wyniki kolejnego obłąkanego eksperymentu Ton Opanona. Jestem pewna, że będę w stanie to za jakiś czas ustalić. Wiesz poza mną za tobą głosowała jeszcze Run’lija Pajda.

Ma’pugolon wypiwszy trochę herbaty stwierdził.

– Cóż dwa demony ze mną jeden przeciw mnie. Co gorsza ten najmocniejszy.

Sita również upiwszy łyk herbaty stwierdziła.

– Ma’kirolon Feniks potrzebuje jeszcze dwóch głosów aby wygrać. Jeśli dobrze wszystko sobie rozpisałam jest w stanie pozyskać jeszcze tylko jeden głos. Ta sytuacja powoduje, że wytwarza się stały klincz. Jego trwanie zaś zmotywuje Ma’kirolona do próby wymuszenia zmiany zasad głosowania na połowa plus jeden. Siedem głosów zaś jest w jego zasięgu.

Ma’pugolon zapytał.

– Jakie mógłby podjąć działania aby zyskać ten dwa brakujące głosy?

Sita wypiwszy kolejny tym razem głębszy łyk herbaty zjadła spokojnie ciastko aby po dłuższej chwili stwierdzić.

– Tych siedmiu elektorów, którzy zagłosowali na Ma’kirolona Feniksa można zasadniczo podzielić na dwie grupy. Na jego trwałych zwolenników i przeciwników Ta’ijona Dzika.

Ma’pugolon stwierdził mocniejszym niż zwykle głosem.

– Chcesz aby kandydował na króla?

Sita odpowiedziała.

– Nie będę ukrywała, że tak. Jeśli masz wątpliwości to powinieneś porozmawiać z Run’liją Pajdą lub kapłanem-ijonem czy też jeśli uważasz to za właściwsze innym kapłanem Op’teona. Tylu ich się tu kręci. Do wyboru do koloru.

Ma’pugolon patrząc w herbatę stwierdził.

– Myślę, że powinniśmy dokończyć ten posiłek.

Sita Kobra odpowiedziała.

– Ja też tak uważam. Nie obawiasz się o swoje bezpieczeństwo?

– Nie. Jeszcze nie.

– Rozumiem. Myślę, że jednak powinieneś. Znalazłeś się na drodze Ma’kirolona Feniksa.

– Mój podopieczny Dar’runon Czerwony z rodu Lewej Gałęzi Smoczego Drzewa drażni się z nim już od jakiegoś czasu i dalej żyje. Czasem się zastanawiam czy siła Ma’kirolona Feniksa nie jest przeceniana.

– Wygląda na to, że jest. W każdym bądź razie Dar’runon skutecznie zablokował działania Ma’kirolona Feniksa.

– Nie rozumiem.

– Cóż jakby to powiedzieć. Ma’kirolon jest zręcznym graczem. Szczerze mówiąc jest niezwykle rzadko spotykanym połączeniem dużego doświadczenia i nadzwyczajnej inteligencji. Jest nadzwyczaj opanowany. Wie, że jeśli zrobi krzywdę komukolwiek z Wydziału 15 to będzie pierwszym podejrzanym.

– Problem zrobi się dopiero kiedy zacznie działać w nerwach. Cóż myślę, że jest wystarczająco zimnym graczem aby w razie ewentualnej porażki nie sprawiać problemów.

– Czym mam rozumieć, że decydujesz się na samodzielne wejście do gry o tron?

– Nie. Jeszcze nie podjąłem decyzji.

– Rozumiem.

– Słuchaj jakbyś mogła umówić mnie na spotkanie z Run’liją Pajdą to byłbym wdzięczny.

-Może po prostu ją odwiedzisz. Ma całkiem miły pałacyk na przedmieściach i jedyne co może tu robić to czytać książki i coś tam pisać. Zresztą jest jak nikt przyzwyczajona do dawania komuś rad.

*

18.00 23 dzień miesiąca Wołu roku 226 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Serce Smoka

Księstwo Smoka

Miasto Smoczy Dwór.

Run’lija Pajda spojrzała na Ma’pugolona Wilka, który właśnie usiadł przy stole.

– Witaj Dostojny Strażniku Tronu Królewskiego. Spodziewałam się twojego przybycia. Wiem o twoich wątpliwościach. Mimo to a może właśnie przez to uważam, że będziesz dobrym królem.

Ma’pugolon poczuł ciarki po tych słowach. Przez dłuższy czas przyglądał samemu salonikowi w którym został przyjęty. Ciężko było znaleźć coś na czym można było zawiesić wzrok. W końcu stwierdził.

– Nie jestem przekonany czy podołam temu wyzwaniu. Bycie królem to ciężka praca i niezwykła odpowiedzialność.

Run’lija również siadając przy stole stwierdziła.

– Właśnie dlatego powinieneś zostać królem.

– Nie rozumiem.

– Ma’kirolona do tronu królewskiego pcha jego nie zaspokajalna żądza władzy. Będzie starał się zgromadzić jej coraz więcej w swoich rękach aby zrealizować swoją szaloną wizję Patronii jako miejsca gdzie nie ma miejsca na jakąkolwiek skazę. Ta’ijon Dzik zaś boi się tej wizji a zarazem cały czas ma problemy finansowe. Cały czas poszukuje nowych źródeł dochodów. Nie ma przy tym wizji swoich rządów. Chce zostać królem aby nie został nim Ma’kirolon Feniks. Ta’ijon Dzik potrzebuje pieniędzy i będzie dążył do jak najszybszego ograniczenia władzy królewskiej i wszelkiej innej w imię otwierania nowych źródeł dochodów. Jest całkiem sympatyczną osobą, ale zupełnie nie umie trzymać przy sobie pieniędzy.

– Dlaczego mam pchać się między dwóch mocarzy?

Run’lija spojrzawszy mu prosto w oczy odpowiedziała pytaniem.

– Czy któryś z nich byłby dobrym królem?

Ma’pugolon odpowiedział.

– Nie. Obaj nie umieliby utrzymać odpowiedniej równowagi kompetencji między poszczególnymi urzędami.

– Czy jesteś dobrym Strażnikiem Tronu Królewskiego?

– Nie wiem.

– To jest dobra odpowiedź. Myślisz, że nasza trójka zagłosowałaby na ciebie gdyby nie uważała, że będziesz dobrym królem.

– Nie raczej wybrałybyście kogoś innego. Tylko, że ja nie mam syna.

– W twoim wieku brak potomstwa to dość mały problem. Masz czas. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego król akurat ciebie wybrał na Strażnika Tronu Królewskiego?

– Nie. Zresztą nie miałem zbytnio czasu. Wiem, że wcześniej wyznaczył mnie na Księcia Wolnego Księstwa Wilka, ale też nie znam powodów. Król nie miał obowiązku tłumaczyć się mi z swoich decyzji. Był przecież królem a ja tylko Nadzwyczajnym Wysłannikiem Królewskim.

– Widzisz sam, że król wyznaczał ci zadania ważne na których dobrym zakończeniu szczególnie mu zależało.

Ma’pugolon stwierdził.

– Czemu próbujesz mnie przekonać do zostania królem?

– Myślę, że będziesz dobrym królem.

– Dziękuję za twoją wiarę we mnie.