Tajemniczy mężczyzna kontynuował.


– Nie rozumiecie. Tak mało rozumiecie. Tylko kilka istot w Obu Królestwach wiedziałoby jak stworzyć tych, którzy was tu przywiedli. Jego Wysokość Regolon Ma’kirolon Feniks nazywa ich „wiecznymi wojownikami”, biczownicy „Mężami Sprawiedliwymi, którzy po śmierci wrócili aby bronić Królestwo przed Ciemnością”. Mylą się. Oni nie są wieczni, ale żyją na tyle długo aby wy jedniodniowcy myśleli, że to wieczność. Nie mogą bronić was przed Ciemnością gdyż sami są jej dziećmi. Oni są śmiertelni prawda mój synu.
Dar’runon który właśnie wszedł do pomieszczenia. Jego ojciec zginął w płomieniach stworzonych przez Ta Opaję wiele lat wcześniej kiedy miał osiem lat. Co dziwniejsze ten tajemniczy mężczyzna zdawał się nie posiadać żadnych emocji. Zdawał się nawet wytwarzać w okolicy rodzaj próżni emocjonalnej wsysając do siebie wszystkie uczucia jak czarna dziura materię. Mężczyzna kontynuował.
– Jedniodniowcy są tacy łatwi do manipulacji. Każdy z was czegoś pragnie. Trzeba ją odnaleźć i zaspokoić. Jego Wysokość Regolon Ma’kirolon Feniks pragnie władzy. Wierzy też w Op’teona co trochę utrudnia sprawę. My jednak mamy nieograniczone możliwości. Oczywiście nie możemy działać zbyt gwałtownie. Nie możemy mu kazać coś zrobić. Możemy tylko proponować, kusić. Trzeba znać odpowiednie przynęty i zanęty. Jedno małe przedstawienie i już był nasz..

Dar’runon zapytał.
– Czemu nam to mówisz?
Tajemniczy mężczyzna odpowiedział.
– Chcę pokazać wam waszą bezsilność. Pokazać wam, że to co chcecie powstrzymać jest nieuniknione. Jego Wysokość Regolon Ma’kirolon Feniks jest tylko marionetką, zabawką, którą takie istoty jak ja wyrzucają bez żalu na śmietnik jeśli tylko spełni swoją rolę. Jego śmierć nie przeszkodzi w realizacji naszych planów… Powiem nawet więcej. Została w nich nawet uwzględniona. Nasza sieć intryg jest tak gęsta, że gdy przetniesz jedno włókno zobaczyć pięć jeszcze mocniejszych. Mamy nieograniczone zasoby czasu i środków. Mamy stulecia a niektórzy nawet tysiąclecia doświadczenia. Jesteśmy cichymi reżyserami wielkiego spektaklu dziejów. Niewielu jest w stanie dostrzec nasze działania. Z tego grona tylko garsteczka jest w stanie je spowolnić. Jednym z nich był Mistrz Białej Wieży. Był rzeczywistym problemem. Był jednak tylko jednodniowcem. Nim zrozumiał co wokół jego się dzieje było już za późno. Maska Zdrajcy została złamana, ale i Mistrz Białej Wieży zginął. Zdrajca też był naszą marionetką. Niedługo i on trafi do kosza. Staje się kłopotliwy. Cóż i tak długo był przydatny do naszych celów.

Dopiero w tym momencie Ili’maja wpasowała ostatni element.
– Ty jesteś Ta’kirolon Krwawy.

Mężczyzna się powoli obrócił tak, że teraz stał do nich przodem. Spojrzawszy na nich stwierdził.
– Wreszcie zgadłaś moja synowo. Trochę to trwało. To było aż tak trudne? Wiesz, że możemy omotać każdego.
Dar’runon nie wytrzymał i wystrzelił. Trafienie było idealne prosto w serce. Ta’kirolon wyjąwszy pocisk z rany, która nie krwawiła stwierdził.
– Mój syn powinien już dawno zrozumieć pewne rzeczy. Jak ty go wykształciłaś moja synowo. Strzelać zwykłymi kulami do nosferatum. To jest takie bezcelowe. Marnuje się w ten sposób zasoby nie osiągając celu.

Po tych słowach zaszarżował. Dar’runon chciał wyciągnąć swój miecz, ale ten ciągle był przy agencie Graszerycie. Ten momentalnie spostrzegł co się stało. Już chciał zdjąć futerał jaki nosił na plecach, ale wcześniej Ta’kirolon Krwawy uderzył na Dar’runona z taką siła, że obaj wypadli na zewnątrz.

Pierwszy wstał Ta’kirolon Krwawy. Drużyna porucznik Kornelii momentalnie utworzyła ścianę strzelecką tuż przed drzwiami i otworzyła ogień. Ta’kirolon, który stał w pewnej odległości nic sobie nie zrobił tylko rozłożyła ręce i szeroko rozstawił nogi jakby rzucając nieme wyzwanie. Impulsu zniszczyły nie tylko podbity futrem płaszcz ale również marynarkę i koszulę jaka była pod nimi. Dopiero w tym momencie porucznik Kornelia wydała komendę.
– Wstrzymać ogień.

Ta’kirolon zdjąwszy z siebie resztki ubrania i zostając w samych spodniach na kant stwierdził.
– Moja synowa wam też nie powiedziała, że to nie działa. Mnie czymś takim nie można zabić.
Dar’runon któremu Szalony Pies zdołał jakoś przynieść Dar Twórców stwierdził wstając.
– Cóż. Widać, że normalne kule nie są w stanie wytłumaczyć ci gdzie powinieneś już być. Myślę, że mój miecz Dar Twórców będzie odpowiedniejszym tłumaczem.

Miecz Dar’runona znowu zalśnił, ale jego blask był jakby czymś przytłumiony. Ta’kirolon syknął jakby coś go zraniło. Krzyknął tylko.
– Sfora do mnie!
Momentalnie z bocznych uliczek i domów wynurzyły się dziwne istoty. Ubrane były w czarne płaszcze z kapturami sięgające aż do ziemi. Na szyi miał coś w rodzaju powrozów przypominających nieco sznur szubieniczny lub prymitywne obroże z smyczami. „Smycze” zwisały z przodu tak iż ujawniały to, że te stworzenia kiedyś były kobietami. Poruszały się na wszystkich czterech kończynach czasem tylko stając na nogi. Gdy przybliżyły się do bohaterów zdawało się, że mróz jakby mocniej chwycił. One same stworzyły coś w rodzaju niepełnego okręgu zahaczającego o ścianę głównej budowli posiadłości. Centrum tego kręgu stanowiły Dar’runon ze swoim mieczem Darem Twórców. Porucznik Kornelia krzyknęła.
– Formacja obronna wokół kapitana Czerwonego! Szybko!! Agenci do środka!!

Wszyscy biegiem wykonali to polecenie. Pierwsze impulsy przeszyły powietrze. Kilka z tajemniczych istot padło całkowicie się rozpadając. Tłum jednak gęstniał a wraz z nim dało się wyczuć zbliżające się fale coraz zimniejszego powietrza. W końcu powietrze było tak zimne, że każdy oddech uwalniał niewielki obłoczek pary. Porucznik Kornelia widząc, że kilka z tych istot wspięło się na dachy krzyknęła.
– Podwójny Pierścień! Wewnętrzny pilnuje powietrza! Zewnętrzny pilnuje ziemi! Agenci cały czas mają przebywać w środku formacji!
Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Z tłumu co chwila wyrywały się kolejne napastniczki, które ginęły. Widać było jednak, że krąg wyznaczany przez blask Daru Twórców staję się coraz mniejszy. Porucznik Kornelia kiedy zewnętrzny krąg zaczął już strzelać do tłumu, który powoli się zbliżał powiedziała.
– Agentko Moon. Poznajesz te istoty?
Ili’maja powiedziała.
– To upiorzyce Sfory. Wywodzą się z kobiet które za swojego normalnego życia zniewolił Ta’kirolon Krwawy. Panował on od 347 Ery Wielkiego Smoka do 500 Ery Wielkiego Smoka. To on rozpoczyna szereg władców zwanych Królami Przeklętymi. Sforę z której wywodzą się upiorzyce założył już w pierwszym roku swojego panowania w wyjątkowo okrutny sposób. Nikt nie wie ilu członków liczyła Sfora w swych najlepszych czasach. Nikt tym bardziej nie wiele ile kobiet przewinęło się przez Sforę przez cały czas funkcjonowania. Sfora za Min’kirolona Okrutnika trzeciego z Królów Przeklętych zostaje przekształcona w Królewski Zastęp do Zadań Specjalnych. Ostatecznie zostaje rozwiązana w roku 250 Ery Małego Smoka. W tym samym roku zostaje zabity ostatni z Królów Przeklętych Min’kirolon Ostatni Przeklęty.
Upiorzyce sfory coraz częściej napierały. W końcu jednej z nich udało się wylądować tuż u nóg Dar’runona. Ten zauważywszy to uniósł swój miecz i korzystając z tego, napastniczka dochodzi do siebie z zdziwienie ciął ją w kark. Przez krótką chwilę dało się słyszeć ów syk pomieszany z rykiem, ale trwało to krótko. Dar’runon uśmiechnął się. Płaszcz napastniczki nie rozpadł się. Blask Daru Twórców choć dalej był jakby przytłumiony wzmógł się tak iż upiorzyce musiały się cofnąć. Z najbliższych szeregów przez moment unosił się dym. W końcu jednak ustaliła się nowa linia. Porucznik Kornelia powiedziała.
– Otworzyć Ogień!

Upiorzyce poczęły uderzać grupami, ale wszystkie one były rozstrzeliwane przez drużynę porucznik Kornelii Erynii. W końcu jednej z upiorzyc udało się wskoczyć do wnętrza obronnego szyku. Z jej szaty unosił się dym jakby była od wnętrza przypalana. Dar’runon nawet nie zastanawiał się tylko uderzył ją w łeb. Znowu przez chwilę dało się słyszeć ów syk ulatującego powietrza przemieszany z rykiem. Blask Daru Twórców znowu się wzmógł tak, że upiorzyce musiały odstąpić na większą odległość. Dar’runon chwiał się widać było też, że musi zmagać się z bólem, ale dalej uśmiechał się. Coraz więcej upiorzyc przypłacało szarżę stanięciem w płomieniach. Gdy w nich ginęły również dało się słyszeć ów przenikliwy dźwięk. Blask Daru Twórców powoli wypełniał coraz większą przestrzeń zmuszając upiorzyce do ustąpienia. Porucznik Kornelia widząc, że jej wojowniczki rwą się aby ścigać uciekającego wroga krzyknęła.
– Trzymać szyk! Nie opuszczać kręgu światła!… Kapitan Czerwony padł!… Wycofujemy się do wnętrza dworu! Powoli!