Rozdział 20. Wioska Księżycowy Blask

09.13 dzień 1 miesiąca Sierpa roku 226 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patroni

Wolne Księstwo Wilka

Miasto Wilczy Dwór

Baza Wydział 15 Sprawy Niestandardowe

Dar’runon spojrzał na stojących przed sobą agenta Ar’darona Sokoła i sierżant Ili’maję Moon po czym stwierdził.

– Mam nadzieję sierżant Moon, że pod względem metodologicznym jesteś gotowa gdyż przed chwilą otrzymałem informację, że ktoś dokonał całkowitej masakry mieszkańców wioski Księżycowy Blask. Wydział 8 Daralan Tanajalan podejrzewają, że to poszukiwane przez nas upiory. Kompania Kolonialna zdecydowała się udzielić nam wsparcia pod postacią Powietrznego Transportera Pionowego Startu i Lądowania. Musicie wyruszyć najszybciej jak to jest możliwe. Znacie wasze zadanie. Zweryfikować podejrzenia i jeśli się potwierdzą to określić kierunek i trasę natarcia. Jeśli będą jakieś przydatne informacje macie je pozyskać.

Oboje odpowiedzieli.

– Tak jest panie kapitanie Czerwony.

Już na korytarzu Ar’daron zapytał.

– Czy kapitan nie postawił przed nami zbyt dużych wymagań.

Ili’maja odpowiedziała.

– Nie agencie Sokole. Przygotowałam wszystko co jest nam potrzebne do wykonania potrzebnych analiz i włożyłam to do teczki. Jestem rozrysowany wzorzec odcisku ich buta oraz szereg zdjęć pocisków, które rozbiły się o pancerz. Prawdopodobnie Daralan Tanajalan już rozpoczęli pierwsze prace nie czekając na nasze przybycie. Najważniejsze jest sprawne działanie.

Po tych słowach Ar’daron zamilkł. Kiedy wyszli na dziedziniec przed głównym wejściem zobaczyli coś w rodzaju helikoptera tylko z dwoma zestawami dużych śmigieł umieszczonych po bokach na czymś co przypominało trochę skrzydła. Przy tej maszynie stała porucznik Kornelia Erynia w pancerzy bojowym. Co prawda miała przy sobie tylko pistolet a hełm trzymała w dłoniach, ale i tak wyglądała groźnie. Ili’maja odruchowo zasalutowała jej i powiedziała.

– Sierżant Moon i agent Sokół meldują się w gotowości do transportu.

Kornelia stwierdziła założywszy hełm stwierdziła.

– Dobrze. Jak sądzę żadne z was nie latało.

Ili’maja odpowiedziała.

– Melduję, że ja trochę w ramach zwykłego kształcenia tanaońskiego, ale na własnych skrzydłach.

Kornelia stwierdziła.

– Rozumiem. W każdym bądź razie wsiadajcie tylnym włazem. W pewnym momencie lotu może być trochę nieprzyjemnie.

Kiedy już wsiedli Ar’daron zapytał.

– Dlaczego może być nieprzyjemnie?

Kornelia odpowiedziała.

– Cóż nasza urocza maszynka co prawda startuje jak helikopter, ale już w locie porusza się jak zwykły samolot śmigłowy. Moment zmiany trybów zawszę budzi pewną nerwowość. Podczas projektowania trochę naszych zginęło. Najczęściej coś nie wychodziło właśnie podczas zmiany trybów. Wy jednak się nie martwcie. Siostra, która pilotuje tą maszynę jest naprawdę dobra. Ma największy nalot i zna tą maszynę jak mało kto.

– Siostro porucznik ja nie jestem naprawdę dobra. Ja jestem najlepszą siostrą pilot w całej Kompanii Kolonialnie. Mam na to papiery.

– Siostro pilot proszę mi tu nie wtrącać się w rozmowę. Siostra ma chyba nas dowieść w jednym kawałku.

– Przepraszam siostro porucznik.

Ar’daron, który to słyszał zapytał.

– Czy wy jesteście siostrami?

Kornelia odpowiedziała.

– I tak i nie. Ja i siostra pilot zostałyśmy wyhodowane przez technomantów. Ona jest typem C a ja typem P. Nikt tak naprawdę nie wie kto pierwszy zaczął używać tego określenia jako zwykłego zwrotu grzecznościowego. Nie ma co oszukiwać łączy nas specyficzna więź. Właściwie jesteśmy dla siebie rodziną. W tym najmocniejszym znaczeniu jedyną rodziną jaką mamy. Więzy krwi jakie nas łączą są silne. Bardzo silne. Wasz agent Włodzimierz jest jakby naszym ojcem.

– Właśnie siostro porucznik, są jakieś wieści o staruszku?

Ili’maja odpowiedziała.

– Cóż kiedy ostatnio słyszałam to ciągle miał problem z waszymi siostrzyczkami. Skarżył się, że ciągle musi się przez nie tłumaczyć w obyczajówce.

– Dzięki siostro.

Porucznik Kornelia uśmiechnęła się.

– Tak zawszę jest z tą obyczajówką problem. Może raczej z nami jest ten problem. Trzymane w kombinezonach ściśle przylegających do skóry po uwolnieniu z nich nie lubimy czuć na skórze przylegania jakiejkolwiek tkaniny. Na szczęście nowe modele kombinezonów są o wiele wygodniejsze niż stare… przepraszam nie zauważyłam, że mamy na pokładzie braciszka.

Ar’daron nie wiedział co powiedzieć tylko zarumienił się. Ili’maja odrzekła.

– Bardzo nam miło, że nas tak przygarniacie do swojej wspólnoty.

Porucznik Kornelia odrzekł.

– To drobiazg. I tak Wydział 15 i Kompania Kolonialna są ze sobą dość mocno splecione. Właściwie stanowimy jedność.

Ili’maja zapytała.

– Co masz na myśli, siostro porucznik?

Kornelia odpowiedziała.

– Nie jest tajemnicą dla nikogo, że jesteście bezpośrednio podłączeni do króla bez pośrednictwa ijonów.

Ili’maja odpowiedziała.

– Nie jest siostro porucznik.

– Tak. My też jesteśmy bezpośrednio podłączeni pod króla. Zreformowane Bractwo Technomantów współpracuje z nami prawie na tych samych zasadach jak Wielcy Mistrzowie współpracują ze sobą tworząc Wysoką Radę. Książę Ma’pugolon Wilk nigdy nie zwykł zdradzać tematów swoich rozmów z Jego Królewską Wysokością Mi’runonem Drugim nawet kapitan Wilczek swojej najbliższej służebnicy. Bardziej pewny jest chyba tylko wierności waszego szefa. Dlaczego tak naprawdę utworzono Kompanię Kolonialną to wiedzą tylko trzy osoby król Mi’runon Drugi, książę Ma’pugolon i Najwyższa Mistrzyni Klaudia. Ta trójka już coś kombinuje.

– Dalej nie wiem dlaczego siostro uważasz, że nasze organizacje stanowią jedność.

– Cóż siostro sierżant. Pozostałe czternaście wydziałów jest rozłożona przez różnego rodzaju waśnie rodowe ijonów. Sprawa jest doprawdy tak skomplikowana, że nie dziwie się waszej nazwie. Mam na myśli rzecz jasna Matnię. Myślę, że dobrze jest założyć całkowite zdominowanie tych instytucji przez ijonów. Na tyle na ile zdążyłam się zorientować to pozycja króla w tym układzie władzy jest naprawdę słaba. Właściwie powinnam powiedzieć była słaba. Trzy duże wydarzenia trochę zmieniły to. Po pierwsze powołanie Wolnego Księstwa Wilka zwiększyło obszar podległy bezpośrednio królowi. Po drugie powołanie Wydziału 15 pozwoliło uzyskać siły policyjne całkowicie wierne królowi. Kapitan Czerwony tak naprawdę nie zmienił się tak wiele przez te lata. Dopracował tylko kwestie metodologiczne. Jest całkowicie niewrażliwy na kontekst polityczny swoich działań. Interesuje go tylko sprawiedliwość. Trzecim ważnym wydarzeniem jest powołanie Kompanii Kolonialnej. Król otrzymał tym samym wojsko co do którego może być całkowicie wierny. Takie jest moje zdanie.

– Jasne siostro porucznik.

– Siostro pilot jeszcze raz przypominam siostrze o obowiązkach

Ili’maja stwierdziła.

– Cóż to jedna kompania i to dopiero formująca się.

Kornelia odrzekła.

– Po pierwsze siostro jesteśmy cały czas w gotowości bojowej. Kapitan Wilczek co by nie mówić o jej stosunku do księcia Ma’pugolona opracowała z moją skromną pomocą taki system szkolenia, że nie ma o czym mówić. Każda siostra bez względu na swoją późniejszą pozycję w strukturze przechodzi kurs podstawowy. Każda z na umie przynajmniej dobrze strzelać, walczyć wręcz oraz ma doskonałą kondycję fizyczną. Później oczywiście dochodzą treningi drużynowe i w większych związkach. Może jeszcze nie udało nam się osiągnąć pełnego składu osobowego, ale to nie oznacza, że można nas lekceważyć. Poza kompaniami przydzielonymi do Wolnego Księstwa Wilka żadna inna kompania nie ma nawet jak to wy mówicie podniesionej chorągwi nie mówiąc o osiągnięciu pełnego składu osobowego.

– A co z towarzyszami królewskimi. Liczą w sumie dziewięć kompanii bojowych.

– Towarzysze królewscy to gwardia. Chyba nasze zabójczynie udowodniły ile oni są warci. Dziewięć kompanii nie było w stanie znaleźć na czas jednej naszej zabójczyni. Wątpię aby otrząsnęli się po zabójstwie następcy tronu. Ich wartość bojową określam raczej jako niską. Przeglądałam ich program szkolenia. To piechota ceremonialna. Nie ćwiczą walki w mieście. Nie ćwiczą podstawowych technik ochraniania i zabezpieczania. Może kiedyś kiedy głównym niebezpieczeństwem dla króla była śmierć w walce nadawali się do czegoś. Teraz to jak już mówiłam piechota ceremonialna. Ładnie prezentuje się na paradzie albo podczas koronacji, ale poważne zagrożenie bezpieczeństwa króla to całkiem inna sytuacja.

Dalsze podróż minęła w dość niezręcznej ciszy. W końcu jednak wylądowali. Nazywanie tego co zobaczyli wioską było pewnego rodzaju grzecznością. Było to po prostu kilka okrągłych chat wykonanych z kamienia położonych dość blisko siebie. Inne mieszkania były po prostu zabudowanymi jaskiniami, które prowadziły do sieci tuneli łączących wszystkie osady mrocznych elfów znajdujące się na Płaskowyżu Opuszczonych.

Ciała ciągle były na miejscach mordów. Ili’maja ostrożnie podeszła do zmrożonych tym widokiem policjantów, którzy mieli nałożone dodatkowo skórzane kamizelki.

– Nazywam się sierżant Ili’maja Moon jestem z Wydziału 15. Przybyłam wysłana przez kapitana Dar’runona Wilka do którego dotarło wasze wezwanie.

Jeden z policjantów powiedział głosem dość beznamiętnym.

– Były dwie grupy. Jedna nadeszła z południa. Wysłałem już oddział miejscowych tropicieli aby odnaleźli ślady ich wcześniejszego marszu. Druga grupa… Druga grupa wyszła z tuneli.

Po tych słowach głos policjanta załamał się i ten się rozpłakał. Ili’maja niemal odruchowo przytuliła go. Płakał dłuższą chwilę. Ili’maja stwierdziła.

– Znajdziemy winnych. Spotka ich należyta kara.

Ar’daron stwierdził.

– Jeśli jest należyta kara za taką zbrodnie. Zabili nawet niemowlęta. Nawet ciężarne kobiety.

Ili’maja ciągle uspokajając policjanta powiedziała.

– Agencie Sokół wyciągnij z mojej teczki sprzęt chemiczny i wykonaj analizę gleby pod względem zasolenia. Daronie czy zabezpieczyliście ślady?

Policjant na te słowa wraz z towarzyszami ocknął się i odpowiedział.

– Tak. Znaleźliśmy parę nietypowych śladów butów. Wykonaliśmy odlewy. Pocisków nie znaleźliśmy. Co mamy robić?

Ili’maja spojrzawszy mu w oczy rzekła.

– Sfotografujcie zwłoki. Zadzwońcie do najbliższego prosektorium w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Sporządźcie dokumentacje wszystkiego. Działajcie sprawnie wiecie przecież, że wystarczy jedna porządna ulewa i wszystkie ślady zostaną zatarte. Potrzebujemy jak największej liczby dowodu. Ty daronie pokaż mi te odlewy.

Po tych słowach Ili’maja obróciła się a tam stało praktycznie rozstawione obozowisko. Nim zdołała coś powiedzieć porucznik Kornelia Erynia stwierdziła.

– Mówiłam ci sierżant Moon, że jesteśmy doskonale wyszkolone. Świetny czas siostro.

Siostra pilot jeszcze w hełmie i pancerzu odrzekła.

– Tak. Doskonale w czas.

Ili’maja stwierdziła.

– To niesamowite. W dwie rozłożyłyście obozowisko w tak krótkim czasie.

Kornelia odpowiedziała.

– Siostrzyczko. To nic wielkiego. W dwie osoby rozłożyć obozowisko dla czterech osób. W trakcie szkolenie uczymy się w cztery rozkładać obóz dla szesnastu albo i więcej osób. Oczywiście to są zadania mające nas przygotować na jakieś skrajne sytuacje. Namioty zostały specjalnie zaprojektowane tak aby mogły być szybko rozłożone. Większym wyzwaniem jest składanie obozu.

Ili’maja westchnąwszy stwierdziła.

– Cóż widzę, że czeka nas sporo pracy. Widział ktoś mojego rozmówcę.

Pilotka odpowiedziała.

– Jak rozmawialiśmy siostro sierżant poszedł zapewne po owe odciski.

Ili’maja ponownie westchnąwszy wyciągnęła z swojej teczki arkusz folii na którym miała rozrysowany odcisk buta upiora i co zauważywszy podobny ślad na podłożu to raz położywszy ostrożnie folię robiła mu zdjęcie niewielkim aparatem. Pozostali zaraz zabrali się za dokumentowanie obrażeń zwłok. Kiedy daron tanajalan wrócił z odciskami najpierw przyjrzała się im a potem nałożywszy folię sfotografowała i porobiła wszelkie pomiary. Szybko też okazało się, że żadne z prosektoriów nie ma możliwości przejęcia nowych zwłok do zbadania mając jeszcze wiele zaległych sekcji do przeprowadzenia. Ili’maja dowiedziawszy się o tym dopiero następnego dnia jeszcze mocniej wzięła się do dokumentowania zwłok wykonując w przypadku masywnych obrażeń nie tylko zdjęcia i opisy ale również tam gdzie miałoby to wartość również i odciski w gumie i innych materiałach.